Obudził mnie cholernie głośny krzyk dochodzący z korytarza.
Z przerażeniem otworzyłam powieki i podniosłam się do wyprostowanej pozycji,
naciągając kołdrę na moje ciało. W domu było o wiele chłodniej niż wczoraj
wieczorem, było wręcz lodowato i na mojej skórze pojawiła się tzw. „gęsia
skórka”. Okno było otwarte na rozcież, a obok mnie znalazłam tylko zwoje
kołdry. Natychmiastowo połączyłam ze sobą te fakty i z przerażeniem wyszłam z
łóżka owijając się kocem. Ruszyłam na przedpokój, ale wszędzie panowała niemalże
grobowa cisza zakłócana jedynie świstem powietrza wychodzącego z klimatyzacji.
Harry.
Muszę znaleźć Harry’ego.
Przemykałam się poprzez wszystkie pomieszczenia, ale
wszędzie napotykałam to samo. Cholerną ciszę i pustkę. Najwyraźniej byłam w
domu sama, ale gdzie oni poszli? Dlaczego nikt nie raczył mnie obudzić i
poinformować? Gdy przeszłam się po ogrodzie i odkryłam, że poza mną nie ma
tutaj nikogo, udałam się do kuchni. Musiałam się przesłyszeć, może krzyk
dochodził z ulicy, gdzie bawiły się dzieci? Nalałam do szklanki trochę wody i
upiłam ją jednym dużym łykiem. Przymknęłam na moment powieki, a gdy je
otworzyłam ujrzałam czarną postać stojącą na drugim końcu kuchni. Panowała
kompletna cisza.
- Kim jesteś? – spytałam w końcu po omacku starając się znaleźć
jakiś nóż lub cokolwiek innego do obrony. W tym momencie ta tajemnicza osoba
ruszyła w moją stronę i będąc dopiero metr ode mnie zdjęła ciemny kaptur
nasunięty na twarz.
Justin.
Zobaczyłam jego błyszczące oczy, w których z łatwością
potrafiłam rozpoznać smutek i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że
przez tych kilka miesięcy nie dałam mu nawet jakiegokolwiek znaku, że żyję. Po
prostu zostawiłam go tuż po tym, jak kilkakrotnie uratował moje życie. Każdego
dnia zdawałam sobie sprawę z tego, jak okrutną i bezuczuciową suką jestem.
Raniłam każdą napotkaną osobę i robiłam to z taką łatwością… Podeszłam o krok
bliżej do niego i wtuliłam się w jego umięśnioną klatkę piersiową. Szybko
zalałam się łzami i nie wiedzieć czemu, nie chciałam by chłopak wypuszczał mnie
z uścisku. Całe moje emocje ulatywały ze mnie wraz ze słonymi kroplami łez
spływającymi po moich policzkach.
- Hej, Maddie… Nie płacz, skarbie… - położył dłoń na mojej
twarzy i spojrzał w moje oczy. Złożył na czubku głowy delikatny, pocieszający
pocałunek. – Co się dzieje?
Nie odpowiedziałam ani słowem, po prostu nadal łkałam cicho
w jego klatkę piersiową starając się zebrać myśli.
- Już jestem przy tobie, księżniczko. Nic złego ci się nie
stanie.
Gdy wypowiedział te słowa, moje dłonie powędrowały na jego plecy
i przytuliłam się do niego. Stęskniłam się za jego bezpieczną sylwetką, byciem
obok mnie. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, usiedliśmy przy stole.
- Harry wyszedł. Nie chcę się z nim póki co widywać, więc
dopiero teraz znalazłem chwilę, gdy jesteś sama… - oblizał swoje usta i
przerwał na moment, jakby chciał zebrać myśli. – Jak sobie radzisz?
- Wydaje mi się, że wszystko jest okej. Harry i Michelle mi
pomagają. Są cudowni, naprawdę.
Przytaknął głową i ponownie zapadło milczenie. Okrutna,
tłumiąca cisza wydawała się ściskać moją głowę z obu stron i rozwalać ją na
kawałki. Mów coś, Justin, nie pozwól tej krępującej ciszy zawładnąć nami,
przecież mogliśmy rozmawiać godzinami.
- To, co zaszło między nami w nocy przed twoją wyprowadzką…
- To był błąd, przepraszam.. Kompletnie nad sobą nie
panowałam – odpowiedziałam od razu, nie dając mu nawet dokończyć zdania. Nie
wiem, czy mówiłam zgodnie z prawdą.
Podobało mi się tamto zdarzenie, ale teraz musiałam być
lojalna wobec Harry’ego. To on mi pomaga, to on mnie kocha.
- Masz ochotę wyjść na jakieś śniadanie? – spytał nagle
zmieniając temat. Po chwili przygotowań wyszłam z domu ubrana w ciemne jeansowe
rurki, luźny, grubo spleciony biały sweter i botki na lekkim obcasie. Włosy
związałam w niedbały warkocz i lekko się umalowałam. Wsiadłam do samochodu
Justina i zapięłam pas bezpieczeństwa. Wyjęłam z kieszeni telefon komórkowy.
Od: Maddie
Do: Harry
Wyszłam z domu na trochę. Gdzie jesteś?
Po wystukaniu wiadomości włożyłam komórkę na jej miejsce i
już po chwili odjechaliśmy spod naszego domu. Wyjechaliśmy z miasta udając się
drogą szybkiego ruchu na północ. Jechaliśmy więc do centrum handlowego. Zgodnie
z moimi przypuszczeniami po chwili Justin parkował swojego Porsche tuż pod
głównym wejściem do Flash’a, największej galerii w naszej okolicy. Tuż po mojej
przeprowadzce przyjechałam tu z ojcem by kupić parę mebli i trochę ciuchów.
Wjechaliśmy windą na najwyższe, czwarte piętro poświęcone w
całości żywności. Było tam mnóstwo kawiarni, restauracji czy fast-foodów.
Chłopak poprowadził mnie jednak do niewielkiego, ale bardzo klimatycznego
miejsca. Zajęliśmy miejsce przy stoliku i po chwili przyszedł do nas kelner.
Zajrzałam w menu i zastanowiłam się chwilę.
- Poproszę naleśniki z truskawkami i gorącą czekoladę –
odpowiedziałam w końcu zerkając na obsługującego nas chłopaka z promiennym
uśmiechem. Justin zamówił kawę i już po chwili nasze zamówienie pojawiło się na
stole.
- Więc to nic dla ciebie nie znaczyło? – zapytał po chwili
odstawiając kubek gorącego napoju na blat. – Taki przelotny seks? Nie sądziłem,
że jesteś taka…
- Bo nie jestem, ja po prostu…
- Chciałaś spróbować? Mieć satysfakcję? Nie rozumiem o co ci
chodzi, Maddie. Jednego dnia jesteś słodka i kochana, uprawiasz ze mną seks i
zasypiasz w moich ramionach, a kolejnego wyprowadzasz się ode mnie i zrywasz ze
mną kontakt!
- Justin, proszę, ciszej… - kilka par, które znajdowały się
w kawiarni oprócz nas odwróciły się w naszą stronę w momencie, gdy chłopak
podniósł głos. Schowałam swoją buzię w momencie, gdy przechyliłam kubek z
gorącą czekoladą i napiłam się dużego łyka.
- Przepraszam, ale… Okej, postawię sprawę prosto – spodobało
mi się to i chciałem więcej. Nie seksu, chciałem więcej ciebie. Ta ochrona nad
tobą dawała mi cholerne poczucie szczęścia i po prostu… Potrzebuję cię w moim
życiu.
Moje spojrzenie wbiło się w jego cudownie czekoladowe oczy,
które w stłamszonym świetle lampek ozdabiających ściany wyglądały na
ciemniejsze niż zwykle. Chciałabym odpowiedzieć coś, co by go
usatysfakcjonowało, dało mu choć odrobinę radości, ale jak zwykle nie
potrafiłam dobrze dobrać słów.
- Już sama nie wiem, czego ja chcę i potrzebuję –
odpowiedziałam szczerze i dokończyłam naleśniki odstawiając pusty talerzyk na
bok.
- Kochasz go?
To pytanie ukłuło mnie w dołku. Jeszcze całkiem niedawno
sądziłam, że jestem zakochana, ale widok Justina wszystko zmienił. Czy miłość
to przywiązanie do jakiejś osoby? Silna chęć przebywania z nią?
Czym tak w ogóle jest miłość?
- Odwieź mnie do domu, Justin. Potrzebuję czasu…
Dopił jednym łykiem swoją kawę i wyszliśmy z lokalu, a
później z centrum handlowego. Robiło się coraz chłodniej, więc wsunęłam dłonie
do kieszeni jeansów w momencie, gdy wsiadałam do samochodu.
- Przepraszam cię, Maddie. Nie potrzebnie zamęczam cię tą
sprawą, ale po prostu nie mogę przestać o tym myśleć. O tym, jak zasypiałaś
przy mnie, jak płakałaś w moje ramię… Nie mogę – kończąc wsunął dłonie we włosy
i przeczesał je do góry. Przegryzł wargę przez chwilę siedząc za kierownicą ze
wzrokiem wbitym w martwy punkt przed nami i w końcu odpalił silnik. Powoli
ruszyliśmy w stronę domu. Jego Porsche Panamera spisywał się jak marzenie,
szybko osiągając prędkość powyżej 100km/h. Podziwiałam idealne wykończenie tego
samochodu i sposób, w jaki pasował do Justina. Wyglądali razem wręcz
perfekcyjnie, gdy jednym ruchem dłoni wrzucał kolejny bieg, a druga dłoń
gładziła skórzane obicie kierownicy. Mimo, iż zauważył, że od dłuższej chwili
mu się przyglądam, pozwolił mi to kontynuować. Oblizał swoje wargi wysuwając
lekko język i zmienił pas, zjeżdżając z drogi szybkiego ruchu na niewielką
osiedlową drużkę. Po dwóch minutach byliśmy już pod domem. Na podjeździe parkował
czarny Porsche Cayenne, którego nie widziałam nigdy przedtem na oczy. Wysiadłam
i uśmiechnęłam się do Justina, który od razu wyczuł, że nie czuję się
najlepiej.
- Coś się stało? – spytał podchodząc bliżej i kładąc dłoń na
moim ramieniu.
- Ani Harry, ani Michelle, ani ich rodzice nie mają takiego
samochodu. Wejdź ze mną do środka, proszę…
Złapał mnie w talii i powoli weszliśmy. Wszędzie panowała
cisza, poza pokojem Harry’ego z którego dochodziła głośna muzyka. Czyżby już
wrócił do domu? Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że przez cały dzień
się do mnie nie odezwał i nawet nie odpisał mi na wiadomość. Justin ruszył
przodem i już po chwili otworzył drzwi, a jego dolna warga opadła w dół
pozostawiając twarz w zdziwionym wyrazie.
- Stary, kurwa, pukaj! – usłyszałam zachrypnięty głos Harry’ego
dochodzący ze środka, na co Justin podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie
mocno, ukrywając moją twarz w klatce piersiowej. Coś było nie tak, a ja
nienawidziłam być niedoinformowana. Wyrwałam się z jego objęć i podbiegłam do
pokoju. W momencie pożałowałam swojej decyzji.
Mój Harry, który jeszcze poprzedniego wieczoru wyznawał mi
dozgonną miłość.
I jakąś chuda blond wywłoka, wypinająca swój nagi tyłek.
Uprawiali seks.
Nawet w tym momencie, gdy ja stałam w progu i patrzyłam na
nich, nie zatrzymali się.
Odchrząknęłam i Harry podniósł na mnie wzrok. W momencie
wysunął swojego penisa z tej dziewczyny i okrył się pospiesznie kołdrą.
- Maddie…proszę cię, posłuchaj mnie zanim dojdziesz do
jakichkolwiek wniosków – powiedział szybko i założył bokserki po czym wstał i
stanął naprzeciwko mnie.
- Jesteś beznadziejnym chujem, Harry. Nienawidzę cię
najbardziej w całym swoim życiu – wysyczałam przez zaciśnięte zęby, starając
się zahamować łzy, które napływały mi do oczu. Poczułam dłoń obejmującą mnie w
talii i usłyszałam cichy szept Justina skierowany wprost do mojego ucha.
- Chodź stąd, Madison.
~*~
Wybaczcie, że tyle czekaliście na ten rozdział, ale wakacje pochłonęły mnie bez reszty. Dzisiaj mamy brzydszą pogodę, więc dokończyłam go i wstawiam. Jak wam się podoba? Jak sądzicie, czemu Harry zdradził Maddie? Co się wydarzy?
Przy okazji zapraszam was na mojego drugiego bloga - KLIKNIJ. Pojawił się tam pierwszy rozdział, więc mam nadzieję, że część z was polubi również i drugą historię, historię April i Justina.
KOCHAM WAS!
@avonsie
Dlaczego. Harry. Ruchał. Się. Z. Jakąś. Dziwką. I. Zdradził. Moją. Maddie?! Cholera jasna, tego to po Styles'ie bym się N I E S P O D Z I E W A Ł A!
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż Jus tam był i w ogóle to jak on zwraca się do Maddie, te jego "księzniczko" itp jest takie fiuvhfuibhidfu Poza tym lubię w nim to, że tak szczerze mówi o swoich uczuciach do niej. To znaczy nie dokładnie, ale pokazuje jej, że jest dla niego naprawdę ważna, to słodkie!
Ciekawe co będzie w nastepnym rozdziale, nie mogę się doczekać! :) @ontariosman
GENIALNY!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - BOSKI <3 kocham to opowiadanie i Ciebie za to ze je piszesz i naprade dziewczyno masz talent, fajnie ze te sytuacje nie sa jednoznaczne i trudno czytelnikowi przewidziec co zdarzy sie nastepnie TO TAKIE DJFOWLDMFO UCZUCIE GDY TO CZYTASZ I NIE MOZESZ SIĘ OD TEGO ODERWAC
OdpowiedzUsuńZycze Ci dalszej weny na to opowiadanie zeby nie skonczylo sie ono tak jak 638201836 innych lecz zeby mialo swoj charakter o ile opowiadanie moze go miec :) ciesze sie ze poprosilam Cie na tt do linka do twojego opowiadania i nie zaluje tej decyzji :* KC MOCNO ZYCZE WENY I POZDRAWIAM
harry :( i wgl kocham twojego bloga! bedziesz informowac o nowym rozdziale? @letstakeoff
OdpowiedzUsuńKocham te opowiadanie <3 czekam nn :-*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga ja prdl !!!
OdpowiedzUsuń#teamJustin !!!
Ok Harry przegioł i to ostro o.O
KOOOCAAAM! ♥
OdpowiedzUsuńAle końcówka strasznie mnie... zdziwiła i zdołowała!
Ja pitooole takie zakończenie rozdziału ?!;C
Szkoda ;c
@1DMyDreaaam
ŚWIETNE <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytalem wszystkie rozdziały i będę czytał :D świetne ;) // @alexor97
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze perfekcyjny <33 Mogę być informowana na tt? @iSelelala
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam, jednakże zostałaś nominowana do Liebster Award na http://soifyouwanttoloveme.blogspot.com/ :) Wszystko jest w zakładce nominacje. Pozdrawiam x
OdpowiedzUsuńP.S. Nadrabiam właśnie rozdziały, więc skomentuję, jak tylko skończę x
Nie wierzę, jak Harry mógł być tak bezdusznym chujem i zrobić takie świństwo Maddie. Jestem ciekawa jak będzie próbował się wytłumaczyć i co zrobi?? (mam już tam jakąś wersję, co może się wydarzyć, dlaczego to zrobił i kim jest ta dziewczyna, ale jestem ciekawa Twojej) Co zrobi Justin? Czy to może ma jakiś związek z nim? Jak będzie zachowywać się Maddie? Czy mu wybaczy? Czy znowu będą razem? Czy może będzie z Justin'em? Jezuuu... tyle pytać na raz... Czekam z niecierpliwością na następnego.
OdpowiedzUsuńI...
Pamiętaj, że Cię kocham♥
co za pieprzony dziwkarz! a to frajer! a ja sądziłam że jest fajniejszy i w dodatku od samego początku to jego bardziej wolałam! o nie ma mowy! FRAJER.
OdpowiedzUsuń