środa, 31 lipca 2013

Rozdział 10. Nienawidzę cię najbardziej w całym swoim życiu.

Obudził mnie cholernie głośny krzyk dochodzący z korytarza. Z przerażeniem otworzyłam powieki i podniosłam się do wyprostowanej pozycji, naciągając kołdrę na moje ciało. W domu było o wiele chłodniej niż wczoraj wieczorem, było wręcz lodowato i na mojej skórze pojawiła się tzw. „gęsia skórka”. Okno było otwarte na rozcież, a obok mnie znalazłam tylko zwoje kołdry. Natychmiastowo połączyłam ze sobą te fakty i z przerażeniem wyszłam z łóżka owijając się kocem. Ruszyłam na przedpokój, ale wszędzie panowała niemalże grobowa cisza zakłócana jedynie świstem powietrza wychodzącego z klimatyzacji.
Harry.
Muszę znaleźć Harry’ego.
Przemykałam się poprzez wszystkie pomieszczenia, ale wszędzie napotykałam to samo. Cholerną ciszę i pustkę. Najwyraźniej byłam w domu sama, ale gdzie oni poszli? Dlaczego nikt nie raczył mnie obudzić i poinformować? Gdy przeszłam się po ogrodzie i odkryłam, że poza mną nie ma tutaj nikogo, udałam się do kuchni. Musiałam się przesłyszeć, może krzyk dochodził z ulicy, gdzie bawiły się dzieci? Nalałam do szklanki trochę wody i upiłam ją jednym dużym łykiem. Przymknęłam na moment powieki, a gdy je otworzyłam ujrzałam czarną postać stojącą na drugim końcu kuchni. Panowała kompletna cisza.
- Kim jesteś? – spytałam w końcu po omacku starając się znaleźć jakiś nóż lub cokolwiek innego do obrony. W tym momencie ta tajemnicza osoba ruszyła w moją stronę i będąc dopiero metr ode mnie zdjęła ciemny kaptur nasunięty na twarz.
Justin.
Zobaczyłam jego błyszczące oczy, w których z łatwością potrafiłam rozpoznać smutek i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że przez tych kilka miesięcy nie dałam mu nawet jakiegokolwiek znaku, że żyję. Po prostu zostawiłam go tuż po tym, jak kilkakrotnie uratował moje życie. Każdego dnia zdawałam sobie sprawę z tego, jak okrutną i bezuczuciową suką jestem. Raniłam każdą napotkaną osobę i robiłam to z taką łatwością… Podeszłam o krok bliżej do niego i wtuliłam się w jego umięśnioną klatkę piersiową. Szybko zalałam się łzami i nie wiedzieć czemu, nie chciałam by chłopak wypuszczał mnie z uścisku. Całe moje emocje ulatywały ze mnie wraz ze słonymi kroplami łez spływającymi po moich policzkach.
- Hej, Maddie… Nie płacz, skarbie… - położył dłoń na mojej twarzy i spojrzał w moje oczy. Złożył na czubku głowy delikatny, pocieszający pocałunek. – Co się dzieje?
Nie odpowiedziałam ani słowem, po prostu nadal łkałam cicho w jego klatkę piersiową starając się zebrać myśli.
- Już jestem przy tobie, księżniczko. Nic złego ci się nie stanie.
Gdy wypowiedział te słowa, moje dłonie powędrowały na jego plecy i przytuliłam się do niego. Stęskniłam się za jego bezpieczną sylwetką, byciem obok mnie. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, usiedliśmy przy stole.
- Harry wyszedł. Nie chcę się z nim póki co widywać, więc dopiero teraz znalazłem chwilę, gdy jesteś sama… - oblizał swoje usta i przerwał na moment, jakby chciał zebrać myśli. – Jak sobie radzisz?
- Wydaje mi się, że wszystko jest okej. Harry i Michelle mi pomagają. Są cudowni, naprawdę.
Przytaknął głową i ponownie zapadło milczenie. Okrutna, tłumiąca cisza wydawała się ściskać moją głowę z obu stron i rozwalać ją na kawałki. Mów coś, Justin, nie pozwól tej krępującej ciszy zawładnąć nami, przecież mogliśmy rozmawiać godzinami.
- To, co zaszło między nami w nocy przed twoją wyprowadzką…
- To był błąd, przepraszam.. Kompletnie nad sobą nie panowałam – odpowiedziałam od razu, nie dając mu nawet dokończyć zdania. Nie wiem, czy mówiłam zgodnie z prawdą.
Podobało mi się tamto zdarzenie, ale teraz musiałam być lojalna wobec Harry’ego. To on mi pomaga, to on mnie kocha.
- Masz ochotę wyjść na jakieś śniadanie? – spytał nagle zmieniając temat. Po chwili przygotowań wyszłam z domu ubrana w ciemne jeansowe rurki, luźny, grubo spleciony biały sweter i botki na lekkim obcasie. Włosy związałam w niedbały warkocz i lekko się umalowałam. Wsiadłam do samochodu Justina i zapięłam pas bezpieczeństwa. Wyjęłam z kieszeni telefon komórkowy.

Od: Maddie
Do: Harry

Wyszłam z domu na trochę. Gdzie jesteś?

Po wystukaniu wiadomości włożyłam komórkę na jej miejsce i już po chwili odjechaliśmy spod naszego domu. Wyjechaliśmy z miasta udając się drogą szybkiego ruchu na północ. Jechaliśmy więc do centrum handlowego. Zgodnie z moimi przypuszczeniami po chwili Justin parkował swojego Porsche tuż pod głównym wejściem do Flash’a, największej galerii w naszej okolicy. Tuż po mojej przeprowadzce przyjechałam tu z ojcem by kupić parę mebli i trochę ciuchów.
Wjechaliśmy windą na najwyższe, czwarte piętro poświęcone w całości żywności. Było tam mnóstwo kawiarni, restauracji czy fast-foodów. Chłopak poprowadził mnie jednak do niewielkiego, ale bardzo klimatycznego miejsca. Zajęliśmy miejsce przy stoliku i po chwili przyszedł do nas kelner. Zajrzałam w menu i zastanowiłam się chwilę.
- Poproszę naleśniki z truskawkami i gorącą czekoladę – odpowiedziałam w końcu zerkając na obsługującego nas chłopaka z promiennym uśmiechem. Justin zamówił kawę i już po chwili nasze zamówienie pojawiło się na stole.
- Więc to nic dla ciebie nie znaczyło? – zapytał po chwili odstawiając kubek gorącego napoju na blat. – Taki przelotny seks? Nie sądziłem, że jesteś taka…
- Bo nie jestem, ja po prostu…
- Chciałaś spróbować? Mieć satysfakcję? Nie rozumiem o co ci chodzi, Maddie. Jednego dnia jesteś słodka i kochana, uprawiasz ze mną seks i zasypiasz w moich ramionach, a kolejnego wyprowadzasz się ode mnie i zrywasz ze mną kontakt!
- Justin, proszę, ciszej… - kilka par, które znajdowały się w kawiarni oprócz nas odwróciły się w naszą stronę w momencie, gdy chłopak podniósł głos. Schowałam swoją buzię w momencie, gdy przechyliłam kubek z gorącą czekoladą i napiłam się dużego łyka.
- Przepraszam, ale… Okej, postawię sprawę prosto – spodobało mi się to i chciałem więcej. Nie seksu, chciałem więcej ciebie. Ta ochrona nad tobą dawała mi cholerne poczucie szczęścia i po prostu… Potrzebuję cię w moim życiu.
Moje spojrzenie wbiło się w jego cudownie czekoladowe oczy, które w stłamszonym świetle lampek ozdabiających ściany wyglądały na ciemniejsze niż zwykle. Chciałabym odpowiedzieć coś, co by go usatysfakcjonowało, dało mu choć odrobinę radości, ale jak zwykle nie potrafiłam dobrze dobrać słów.
- Już sama nie wiem, czego ja chcę i potrzebuję – odpowiedziałam szczerze i dokończyłam naleśniki odstawiając pusty talerzyk na bok.
- Kochasz go?
To pytanie ukłuło mnie w dołku. Jeszcze całkiem niedawno sądziłam, że jestem zakochana, ale widok Justina wszystko zmienił. Czy miłość to przywiązanie do jakiejś osoby? Silna chęć przebywania z nią?
Czym tak w ogóle jest miłość?
- Odwieź mnie do domu, Justin. Potrzebuję czasu…
Dopił jednym łykiem swoją kawę i wyszliśmy z lokalu, a później z centrum handlowego. Robiło się coraz chłodniej, więc wsunęłam dłonie do kieszeni jeansów w momencie, gdy wsiadałam do samochodu.
- Przepraszam cię, Maddie. Nie potrzebnie zamęczam cię tą sprawą, ale po prostu nie mogę przestać o tym myśleć. O tym, jak zasypiałaś przy mnie, jak płakałaś w moje ramię… Nie mogę – kończąc wsunął dłonie we włosy i przeczesał je do góry. Przegryzł wargę przez chwilę siedząc za kierownicą ze wzrokiem wbitym w martwy punkt przed nami i w końcu odpalił silnik. Powoli ruszyliśmy w stronę domu. Jego Porsche Panamera spisywał się jak marzenie, szybko osiągając prędkość powyżej 100km/h. Podziwiałam idealne wykończenie tego samochodu i sposób, w jaki pasował do Justina. Wyglądali razem wręcz perfekcyjnie, gdy jednym ruchem dłoni wrzucał kolejny bieg, a druga dłoń gładziła skórzane obicie kierownicy. Mimo, iż zauważył, że od dłuższej chwili mu się przyglądam, pozwolił mi to kontynuować. Oblizał swoje wargi wysuwając lekko język i zmienił pas, zjeżdżając z drogi szybkiego ruchu na niewielką osiedlową drużkę. Po dwóch minutach byliśmy już pod domem. Na podjeździe parkował czarny Porsche Cayenne, którego nie widziałam nigdy przedtem na oczy. Wysiadłam i uśmiechnęłam się do Justina, który od razu wyczuł, że nie czuję się najlepiej.
- Coś się stało? – spytał podchodząc bliżej i kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Ani Harry, ani Michelle, ani ich rodzice nie mają takiego samochodu. Wejdź ze mną do środka, proszę…
Złapał mnie w talii i powoli weszliśmy. Wszędzie panowała cisza, poza pokojem Harry’ego z którego dochodziła głośna muzyka. Czyżby już wrócił do domu? Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że przez cały dzień się do mnie nie odezwał i nawet nie odpisał mi na wiadomość. Justin ruszył przodem i już po chwili otworzył drzwi, a jego dolna warga opadła w dół pozostawiając twarz w zdziwionym wyrazie.
- Stary, kurwa, pukaj! – usłyszałam zachrypnięty głos Harry’ego dochodzący ze środka, na co Justin podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie mocno, ukrywając moją twarz w klatce piersiowej. Coś było nie tak, a ja nienawidziłam być niedoinformowana. Wyrwałam się z jego objęć i podbiegłam do pokoju. W momencie pożałowałam swojej decyzji.
Mój Harry, który jeszcze poprzedniego wieczoru wyznawał mi dozgonną miłość.
I jakąś chuda blond wywłoka, wypinająca swój nagi tyłek.
Uprawiali seks.
Nawet w tym momencie, gdy ja stałam w progu i patrzyłam na nich, nie zatrzymali się.
Odchrząknęłam i Harry podniósł na mnie wzrok. W momencie wysunął swojego penisa z tej dziewczyny i okrył się pospiesznie kołdrą.
- Maddie…proszę cię, posłuchaj mnie zanim dojdziesz do jakichkolwiek wniosków – powiedział szybko i założył bokserki po czym wstał i stanął naprzeciwko mnie.
- Jesteś beznadziejnym chujem, Harry. Nienawidzę cię najbardziej w całym swoim życiu – wysyczałam przez zaciśnięte zęby, starając się zahamować łzy, które napływały mi do oczu. Poczułam dłoń obejmującą mnie w talii i usłyszałam cichy szept Justina skierowany wprost do mojego ucha.

- Chodź stąd, Madison.

~*~

Wybaczcie, że tyle czekaliście na ten rozdział, ale wakacje pochłonęły mnie bez reszty. Dzisiaj mamy brzydszą pogodę, więc dokończyłam go i wstawiam. Jak wam się podoba? Jak sądzicie, czemu Harry zdradził Maddie? Co się wydarzy?
Przy okazji zapraszam was na mojego drugiego bloga - KLIKNIJ. Pojawił się tam pierwszy rozdział, więc mam nadzieję, że część z was polubi również i drugą historię, historię April i Justina.

KOCHAM WAS!
@avonsie

14 komentarzy:

  1. Dlaczego. Harry. Ruchał. Się. Z. Jakąś. Dziwką. I. Zdradził. Moją. Maddie?! Cholera jasna, tego to po Styles'ie bym się N I E S P O D Z I E W A Ł A!
    Dobrze, że chociaż Jus tam był i w ogóle to jak on zwraca się do Maddie, te jego "księzniczko" itp jest takie fiuvhfuibhidfu Poza tym lubię w nim to, że tak szczerze mówi o swoich uczuciach do niej. To znaczy nie dokładnie, ale pokazuje jej, że jest dla niego naprawdę ważna, to słodkie!
    Ciekawe co będzie w nastepnym rozdziale, nie mogę się doczekać! :) @ontariosman

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do rozdziału - BOSKI <3 kocham to opowiadanie i Ciebie za to ze je piszesz i naprade dziewczyno masz talent, fajnie ze te sytuacje nie sa jednoznaczne i trudno czytelnikowi przewidziec co zdarzy sie nastepnie TO TAKIE DJFOWLDMFO UCZUCIE GDY TO CZYTASZ I NIE MOZESZ SIĘ OD TEGO ODERWAC
    Zycze Ci dalszej weny na to opowiadanie zeby nie skonczylo sie ono tak jak 638201836 innych lecz zeby mialo swoj charakter o ile opowiadanie moze go miec :) ciesze sie ze poprosilam Cie na tt do linka do twojego opowiadania i nie zaluje tej decyzji :* KC MOCNO ZYCZE WENY I POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  3. harry :( i wgl kocham twojego bloga! bedziesz informowac o nowym rozdziale? @letstakeoff

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham te opowiadanie <3 czekam nn :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tego bloga ja prdl !!!
    #teamJustin !!!
    Ok Harry przegioł i to ostro o.O

    OdpowiedzUsuń
  6. KOOOCAAAM! ♥
    Ale końcówka strasznie mnie... zdziwiła i zdołowała!
    Ja pitooole takie zakończenie rozdziału ?!;C
    Szkoda ;c
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚWIETNE <3333

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytalem wszystkie rozdziały i będę czytał :D świetne ;) // @alexor97

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zawsze perfekcyjny <33 Mogę być informowana na tt? @iSelelala

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za spam, jednakże zostałaś nominowana do Liebster Award na http://soifyouwanttoloveme.blogspot.com/ :) Wszystko jest w zakładce nominacje. Pozdrawiam x
    P.S. Nadrabiam właśnie rozdziały, więc skomentuję, jak tylko skończę x

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wierzę, jak Harry mógł być tak bezdusznym chujem i zrobić takie świństwo Maddie. Jestem ciekawa jak będzie próbował się wytłumaczyć i co zrobi?? (mam już tam jakąś wersję, co może się wydarzyć, dlaczego to zrobił i kim jest ta dziewczyna, ale jestem ciekawa Twojej) Co zrobi Justin? Czy to może ma jakiś związek z nim? Jak będzie zachowywać się Maddie? Czy mu wybaczy? Czy znowu będą razem? Czy może będzie z Justin'em? Jezuuu... tyle pytać na raz... Czekam z niecierpliwością na następnego.
    I...
    Pamiętaj, że Cię kocham♥

    OdpowiedzUsuń
  12. co za pieprzony dziwkarz! a to frajer! a ja sądziłam że jest fajniejszy i w dodatku od samego początku to jego bardziej wolałam! o nie ma mowy! FRAJER.

    OdpowiedzUsuń

podobał Ci się rozdział? skomentuj!