Po powrocie do domu wciąż nie mogłam otrząsnąć się z tego,
co wydarzyło się w szpitalu. Może faktycznie ze względu na stres, jakiś ważny
etap mojego życia uciekł z mojej pamięci? Nie, to kompletnie niemożliwe.
Pamiętam dokładnie wszystko, jestem tego niemalże stuprocentowo pewna. Usiadłam
na kanapie w salonie, a ponieważ mojego taty nie było jeszcze w domu, nalałam
sobie do szklanki jego drogiej whisky. Nie wiem czemu, ale stwierdziłam, że alkohol
mnie rozluźni. Minęło zaledwie pół godziny, gdy usłyszałam, że samochód taty
wjechał do garażu. Podniosłam się i umyłam po sobie szklankę, a następnie
minęłam się z nim w drzwiach wyjściowych.
- Wychodzisz? – spytał lustrując mnie wzrokiem. Zabrałam
wiszącą na wieszaku czarną bluzę Adidas i włożyłam ją na siebie, nawet nie obdarowując
go swoim spojrzeniem. Nie zrozumcie mnie źle. Po prostu nie dogadywałam się z
tatą i nie lubiłam spędzać z nim czasu. Odkąd u niego zamieszkałam robiłam
wszystko, by nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje, które później przeradzały
się w koszmarne kłótnie. Byłam po prostu lokatorką, bo ciężko nazwać nasze relacje "rodzinnymi".
- A nie widać? – odparłam spokojnie i włożyłam do kieszeni
bluzy telefon, paczkę papierosów i zapalniczkę. Nie miałam za dużego wyboru
gdzie mogę się udać. Nie byłam typem osoby, która lubi przesiadywać u innych. Jedynie
dom Michelle traktowałam jak swój własny, więc właśnie tam skierowałam swoje
kroki.
- O której wrócisz? – usłyszałam idąc wzdłuż naszego
podjazdu. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi i gdy tylko zniknęłam za rogiem
odpaliłam w spokoju papierosa. Gdy go skończyłam, zapukałam do drzwi bocznych w
domu mojej przyjaciółki, które prowadziły wprost do jej pokoju. Podobało mi się
to, bo nie musiałam mijać całej jej rodziny, gdy nocowałam u niej kompletnie
pijana. Niestety nikt mi nie otworzył, a drzwi były zamknięte na zamek. Wycofałam
się do głównego wejścia i napotkałam Harrego – starszego brata Michelle, który
właśnie wyprowadzał ich psa na spacer.
- Cześć… - mruknęłam i od razu pochyliłam się, by pogłaskać Tobiego,
ich ślicznego, białego Samojeda, który był ulubieńcem całej rodziny.
- Michelle nie ma w domu – odparł spokojnym tonem Harry. Nie
mówił zbyt dużo i w zasadzie prawie w ogóle go nie znałam, mimo, że był bratem
mojej najlepszej i w sumie jedynej przyjaciółki, u której spędzałam większość
czasu. To było trochę dziwne, ale nie przeszkadzało mi. Wyglądał na wiecznie
zdenerwowanego i miał coś nieprzyjemnego w swoim spojrzeniu.
- O której wróci?
Przypuszczałam, że dziewczyna jest na jakiś dodatkowych
zajęciach lub jeszcze pomaga mamie w szpitalu. Ja, tuż po dziwnym zajściu z
chłopakiem, przebrałam się i poszłam do domu. Harry wzruszył ramionami i
pociągnął delikatnie psa w swoją stronę. Wyjął z kieszeni papierosa i wsunął
sobie go do ust, poszukując wolną dłonią zapalniczki. Bez namysłu wyciągnęłam
swoją i odpaliłam koniec jego fajki uśmiechając się, zupełnie, jakby
uszczęśliwiło mnie to, że mogłam mu pomóc. Skoro Michelle nie było w domu,
również postanowiłam zapalić. Usiadłam na krawężniku przed ich domem, gdzie
często paliłam, gdy nocowałam u Chelle. Żywopłot zasłaniał mnie przed jej
oknami, a dom naprzeciwko przed oknami z mojego domu. Harry po chwili namysłu
dołączył do mnie, siadając obok.
- Nie wiedziałem, że palisz.
Cóż, wielu rzeczy o mnie nie wiesz, bo się po prostu nie
znamy. Wspominałam już o tym, że nie jestem dobra w dialogach? Lubię po prostu
mówić o konkretach. Mam to chyba po ojcu. Nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach i
nie brakuje mi takich rozmów. Mam w sobie dużo z mężczyzny…
- No popatrz – odparłam głupio i zaciągnęłam się tytoniowym
dymem wypuszczając z niego idealne kółeczko. Harry przyjrzał się moim ruchom i
próbował wykonać to samo, ale u niego wyglądało to bardziej jak obłoczek. Zaśmiałam
się w duchu, nie chcąc być bezczelna i wyśmiewać go wprost.
- Michelle jest w szpitalu z mamą. Myślę, że do pół godziny
powinny wrócić – powiedział spokojnym tonem. Miał bardzo przyjemny głos.
Szkoda, że tak rzadko go używał. Nie chcę was zaskoczyć, ale to była jak
dotychczas moja najdłuższa i najbardziej rozwinięta rozmowa z nim. Zazwyczaj
kończyło się na „Hej…” ewentualnie „Zamknij za sobą drzwi, jak będziesz
wychodzić”. Jak już wspominałam – Harry nie jest zbyt towarzyski, przynajmniej
wobec mnie.
- Okej.
Westchnął głośno wypuszczając kształtną chmurę białego dymu.
Chyba sam zauważył, że nasza rozmowa perfidnie się nie trzyma i nie mamy za bardzo
o czym rozmawiać. Ale chyba mu się nudziło, a może był zwyczajnie w miarę
kulturalny – inaczej musiałabym czekać tu sama przez pół godziny. Nie chciałam
wracać do domu, szczególnie, gdy był tam mój ojciec.
- Jak tam w szkole? – spytałam w końcu, gdyż atmosfera
stawała się coraz gęstsza i cięższa do zniesienia. Harry był starszy o dwa
lata, więc niebawem czekały go egzaminy. Michelle opowiadała mi, że po zakończeniu
szkoły jej brat planuje wylecieć do Australii do jakiegoś krewnego. Ameryka mu
się nie spodobała.
- W porządku. Wiesz…oceny, egzaminy. Ostatnie miesiące…
- No tak… - wzruszyłam ramionami wyrzucając niedopałek
nieopodal i gasząc go podeszwą moich Jordanów.
- A jak u ciebie?
- Powoli. Nie radzę sobie za bardzo z matematyką, ale muszę
ją przeżyć. Na pewno nigdy nie dorównam poziomem do twojej siostry, ale…chyba
nie jest aż tak źle.
- Taaak..Michelle jest cholernie dobra.
- Mało powiedziane. Zabiją mnie przez nią kompleksy.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, a kolejną porcję męczącej
ciszy zabił odgłos silnika. Michelle i jej biały Opel podjechali naprzeciw nas.
Dziewczyna zaparkowała i wysiadła mierząc nas wzrokiem.
- Chyba nie przeszkadzam? – zapytała. Miałam ochotę rzucić
jej się na szyję i wykrzyczeć: „Cholera, dzięki, że uratowałaś mnie z tej
niezręcznej sytuacji!”, ale opanowałam się i skwitowałam wszystko tylko
uśmiechem. – Mama wróci o dziesiątej.
Udałyśmy się do jej pokój, a Harry pomachał mi, gdy
wchodziłam do środka i z delikatnym uśmiechem podążył przed siebie.
Cała ta historia z chłopakiem męczyła mnie od środka, więc
postanowiłam wygadać się Michelle. Słuchała mnie z szeroko otwartymi oczami, co
jakiś czas wstrzymując powietrze lub odwracając wzrok. Wydaje mi się, że ta
historia ją przeraziła. Fakt, że potrąciłam kogoś, bo nie zwróciłam uwagi na
ograniczenie prędkości. I to, że uciekłam, nie poczekałam nawet na przyjazd
karetki. Nie mogła też uwierzyć w to, co spotkało mnie w szpitalu.
- Madison, piłaś? Bredzisz, kompletnie bredzisz!
- Naprawdę myślisz, że wymyśliłam sobie coś tak
beznadziejnego? – spytałam i wyciągnęłam się wygodnie na jej łóżku wbijając
wzrok w sufit. – Po prostu ten chłopak dzisiaj w szpitalu…To było takie… nie
wiem, dziwne, przytłaczające…
- Może chce cię dręczyć psychicznie w zemście za ten
wypadek?
Spojrzałam na nią karcącym wzrokiem i odgarnęłam włosy,
które wpadły mi na twarz. Michelle była dobrą przyjaciółką, ale czasami bywała
po prostu szalona.
- Dziewczyno, to realne życie, a nie jakiś pieprzony
thriller.
Do pokoju nagle wszedł Harry i niewiele mówiąc, zgarnął z
szafki kluczyki od samochodu. Miałam wrażenie, że ten dzień jest naprawdę
nienormalny. Wszyscy zachowywali się inaczej niż na co dzień i
kompletnie nie fajnie. Robili po swojemu, nie zważając na nic dookoła. Czułam
się, jak w tym dziwnym rodzaju snów, kiedy wszyscy robią coś wbrew sobie, a ty
niewiele możesz na to poradzić i po prostu tkwisz w tym koszmarze bojąc się, co
jeszcze cię zaskoczy.
- Muszę pożyczyć twój samochód – odparł tylko i po chwili
usłyszałyśmy dźwięk odpalanego silnika.
Po kilkunastu minutach, gdy dźwięk powrócił i biały Opel
pojawił się na podjeździe, Michelle wybiegła z domu i krzycząc na Harrego
oddaliła się z nim na bok. Stanęłam w drzwiach myśląc, co jeszcze się stanie.
Nie musiałam wiele czekać, by uzyskać odpowiedź na swoje pytanie. Drzwi od
strony pasażera uchyliły się i powoli z samochodu wysiadł chłopak ze szpitala.
Poczułam, że robi mi się słabo i że tracę przytomność. W ostatniej chwili
przykucnęłam przy ścianie budynku biorąc głęboki oddech. Co tu się do cholery
dzieje? Czy to wszystko to jakiś zaplanowany spisek, jak wykończyć Madison?
Dlaczego ten chłopak mnie prześladuje? Czemu nie jest w szpitalu, przecież w
południe wyglądał co najmniej źle? Nasze spojrzenia się spotkały i bursztynowe
oczy błysnęły w świetle zachodzącego słońca jak dwa idealne diamenty. Rozejrzałam
się desperacko w poszukiwaniu Michelle, ale ona prawiła kazania do swojego
brata na drugim końcu podwórka. Chłopak ruszył w moją stronę słabym krokiem,
zataczając się. Może, gdybym miała dobre i kochane serce, pomogłabym mu w tej
drodze, ale było to dla mnie raczej nieprzyjemne. Bałam się, czego tym razem
się dowiem. A może w końcu obudzę się z tego beznadziejnego koszmaru, przez
który trzęsę się i pocę jak mała świnka?
- Maddie.. – mruknął tak samo jak zawsze, wyciągając w moją
stronę swoje dłonie. Złapałam go za oba nadgarstki i wbiłam w niego groźne
spojrzenie.
- Kim ty, do cholery, jesteś i czemu mnie prześladujesz?
Jego mina diametralnie się zmieniła. Nie uśmiechał się tak
jak zawsze. Miałam nawet wrażenie, że nieco posmutniał, a na pewno mój mocny
uścisk na jego nadgarstkach sprawił mu ból. Kompletnie zapomniałam, że dopiero
co wyszedł ze szpitala, ale miałam to gdzieś. Zaczynałam się go po prostu bać.
- Chyba lubisz mi zadawać ból, co? Najpierw samochód, teraz
prawie łamiesz mi kości… - wszedł do pokoju Michelle, zupełnie, jakby był u
siebie. Wyswobodził się z mojego uścisku zamykając za nami drzwi. Usiadł spokojnie na łóżku.
- Możesz mi to wytłumaczyć? Potrąciłam cię, okej…Zrobiłam to
przypadkowo. Później spotykam cię w szpitalu. A nagle wysiadasz z samochodu
mojej najlepszej przyjaciółki, pod jej domem, gdzie akurat się znajduję. Przy
okazji nazywasz mnie swoim „kochaniem”, choć nie znamy się i… dzwonisz do mnie
w środku nocy, żeby mi za coś podziękować. Co się dzieje? Jesteś jakimś
cholernym płatnym mordercom czy co? Wybrałeś mnie z tysięcy, by zniszczyć mi
życie?
- Póki co to ty wyglądasz na morderczynie – odparł trafnie i
uśmiechnął się, wyglądając przez moment cholernie gorąco. Chwila, czy ja naprawdę
to stwierdziłam? Tak. Mimo tego, że był psychopatą, był strasznie przystojny i
w dodatku tak bezczelny, niegrzeczny… Kręciła mnie ta gierka, choć przy okazji
byłam okropnie przestraszona. Pokręciłam z niezadowoleniem głową i westchnęłam.
Chyba nie zapowiadało się na to, bym mogła się czegokolwiek dowiedzieć. – Poczęstujesz
mnie papierosem?
Niewiele myśląc podałam mu paczkę, z której wyjął jedną
fajkę i wsunął ją sobie za ucho. Wyglądał jak budowlaniec, co nawet mnie
rozbawiło. Pozostałam jednak z grobową miną.
- Niczego się nie dowiem, tak? Opowiesz mi wszystko na kilka
minut przed śmiercią jak w tych filmach, które zdobywają miliony nagród?
Roześmiał się, rozciągając ramiona. Wyglądał na strasznie
obolałego, a mimo to uśmiechał się, jak gdyby nigdy nic.
- Madison, jesteś strasznie słodką dziewczyną, ale jesteś
też zbyt podejrzliwa. Nie mogę być ci po prostu strasznie wdzięczny i cholernie
w tobie zakochany?
W mojej głowie zawrzało, gdyż nie mogłam zrozumieć o co
chodzi temu seksownemu chłopakowi. Za dużo filmów obejrzałam, by wiedzieć, że
to może się dla mnie źle skończyć. I po raz kolejny uratowała mnie moja
przyjaciółka, która weszła do środka wciąż z rumieńcami na twarzy i spojrzała
na nas, a oczy niemalże wypadły jej z orbit. Dosłownie. Wyglądała
prześmiesznie.
- Czyżby coś mnie ominęło?
~*~
No i mamy dwójkę! Strasznie szybko idzie mi to pisanie rozdziałów. Pasuje wam to, czy wolelibyście, bym dodawała je rzadziej? Jejku, sama czytam tą historię z zapartym tchem i jestem ciekawa co się wydarzy *skromna_ja*. Jak wam się podoba? I jesteście bardziej #teamJustin, który wciąż ma niewiadome zamiary wobec biednej Maddie czy #teamHarry, który jest wobec niej słodko nieśmiały? Piszcie co sądzicie, a ja zmykam na dwór, bo w końcu przestało padać.
Kocham Was.
@avonsie
Jest ciekawie. Dodawaj tak szybko jak możesz :)
OdpowiedzUsuń#teamHarry
Uwielbiam twój blog! x
OdpowiedzUsuńa ten rozdział jest xbfbfsbrchfahvj boski <3
wiesz teraz są wakacje, a niektórym się nudzi i nie mają co robić. np. ja. dlatego wolałabym, żebyś codziennie dodawała nowe rozdziały niż rzadziej :)
Oczywiscie #teamHarry
@foodloveu
jeden z nielicznych blogów, które serio mnie zaciekawiły. całkiem inna fabuła- jak na razie brak gangów i bipolarnego Justina co baardzo mi się podoba, w końcu coś nowego! z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)) xx
OdpowiedzUsuń@/looolga
Świetny rozdział, naprawdę!
OdpowiedzUsuńJaddie moments, haha (tak, wymyślam beznadziejne romance :D). Jeju, ciekawe co będzie dalej! Nie mogę się doczekać! Powinien wyjść film na podstawie tego :3
Ja jestem #teamHarry, uwielbiam ff z Jusem i Hazzą, ale nie jestem Belieber, tylko Directioner i bardziej bym wolała Harry'ego jako chłopaka Maddie :D
Do następnego!
aww... jeju jak dobrze że zobaczyłam Twoje tweeta z pytaniem czy ktoś chce link do tego bloga, nie żałuję,już się w Nim zakochałam!
OdpowiedzUsuńjest niesamowity, inny! ♥
Jeśli Ci się tylko nudzi byłabym szczęśliwa gdybyś oczywiście często dodawała rozdziały bo już nie mogę się doczekać następnego *-*
Nie wiem czy lepiej byłoby gdyby Maddie była z Justinem czy z Harrym..
na początku pewnie będą obydwoje zazdrośni przez co się pokłócą,
a to może być fajne!
aaaa nie mogę się doczekać no najchętniej chciałabym już kolejny *-*
KOCHAM CIĘ! @mynameislifee
Chyba jestem #teamJustin przez to, że kocham Justina ahahahaha <3 Jest to kolejny świetny rozdział, tylko trochę moim zdaniem, za szybko się kończy :( Ja tu się wkręcam, ciekawi mnie Justin, a tu koniec :C No, ale ważne, że treść cudowna:) @vermiculee
OdpowiedzUsuńTo jest swietne! Nie moge sie doczekac nastepnego <3
OdpowiedzUsuń#teamharry
To. Jest. Niesamowite !!! *.*
OdpowiedzUsuńChcę więcej !!! <3
Dodawaj jak często się da :)
@1DMyDreaaam
Bardzo fajny rozdzial. Jak najszybciej dodaj kolejny ♥
OdpowiedzUsuńFajowy rozdział ♥ Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńBoże święty, to chyba jedno w tych opowiadań, które czytam jednym tchem!
OdpowiedzUsuńPisz codziennie, bo to naprawdę świetne! :-)
Naprawdę gratuluję, wychodzi Ci to świetnie ♥
Czekam na kolejny rozdział. Dodawaj je częściej.
OdpowiedzUsuńhttp://storyjanoskians.blogspot.com/
ajkshkjsdhkjshdjkahdjsgfhsjkalskdjhfgsjkal
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE ! nie wiem czemu,ale czuję się jakbym czytała jednego z tych bestselerów typu Zmierzch,bo to jest jakby to pisała prawdziwa pisarka !
OdpowiedzUsuńhttp://blieveinourlove.blogspot.com/
TEAM JUSTIN!!!
OdpowiedzUsuń#teamharry #teamjustin cholera, nie mogę się zdecydować.
OdpowiedzUsuńnie jestem na razie żaden team bo nie mogę się zdecydować. daj mi jeszcze jeden rozdział to się określę ;)
OdpowiedzUsuńej no kurde, skąd oni się znają? co to w ogóle ma być?!