sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 2. Nie mogę być ci po prostu strasznie wdzięczny i cholernie w tobie zakochany?

Po powrocie do domu wciąż nie mogłam otrząsnąć się z tego, co wydarzyło się w szpitalu. Może faktycznie ze względu na stres, jakiś ważny etap mojego życia uciekł z mojej pamięci? Nie, to kompletnie niemożliwe. Pamiętam dokładnie wszystko, jestem tego niemalże stuprocentowo pewna. Usiadłam na kanapie w salonie, a ponieważ mojego taty nie było jeszcze w domu, nalałam sobie do szklanki jego drogiej whisky. Nie wiem czemu, ale stwierdziłam, że alkohol mnie rozluźni. Minęło zaledwie pół godziny, gdy usłyszałam, że samochód taty wjechał do garażu. Podniosłam się i umyłam po sobie szklankę, a następnie minęłam się z nim w drzwiach wyjściowych.
- Wychodzisz? – spytał lustrując mnie wzrokiem. Zabrałam wiszącą na wieszaku czarną bluzę Adidas  i włożyłam ją na siebie, nawet nie obdarowując go swoim spojrzeniem. Nie zrozumcie mnie źle. Po prostu nie dogadywałam się z tatą i nie lubiłam spędzać z nim czasu. Odkąd u niego zamieszkałam robiłam wszystko, by nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje, które później przeradzały się w koszmarne kłótnie. Byłam po prostu lokatorką, bo ciężko nazwać nasze relacje "rodzinnymi".
- A nie widać? – odparłam spokojnie i włożyłam do kieszeni bluzy telefon, paczkę papierosów i zapalniczkę. Nie miałam za dużego wyboru gdzie mogę się udać. Nie byłam typem osoby, która lubi przesiadywać u innych. Jedynie dom Michelle traktowałam jak swój własny, więc właśnie tam skierowałam swoje kroki.
- O której wrócisz? – usłyszałam idąc wzdłuż naszego podjazdu. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi i gdy tylko zniknęłam za rogiem odpaliłam w spokoju papierosa. Gdy go skończyłam, zapukałam do drzwi bocznych w domu mojej przyjaciółki, które prowadziły wprost do jej pokoju. Podobało mi się to, bo nie musiałam mijać całej jej rodziny, gdy nocowałam u niej kompletnie pijana. Niestety nikt mi nie otworzył, a drzwi były zamknięte na zamek. Wycofałam się do głównego wejścia i napotkałam Harrego – starszego brata Michelle, który właśnie wyprowadzał ich psa na spacer.
- Cześć… - mruknęłam i od razu pochyliłam się, by pogłaskać Tobiego, ich ślicznego, białego Samojeda, który był ulubieńcem całej rodziny.
- Michelle nie ma w domu – odparł spokojnym tonem Harry. Nie mówił zbyt dużo i w zasadzie prawie w ogóle go nie znałam, mimo, że był bratem mojej najlepszej i w sumie jedynej przyjaciółki, u której spędzałam większość czasu. To było trochę dziwne, ale nie przeszkadzało mi. Wyglądał na wiecznie zdenerwowanego i miał coś nieprzyjemnego w swoim spojrzeniu.
- O której wróci?
Przypuszczałam, że dziewczyna jest na jakiś dodatkowych zajęciach lub jeszcze pomaga mamie w szpitalu. Ja, tuż po dziwnym zajściu z chłopakiem, przebrałam się i poszłam do domu. Harry wzruszył ramionami i pociągnął delikatnie psa w swoją stronę. Wyjął z kieszeni papierosa i wsunął sobie go do ust, poszukując wolną dłonią zapalniczki. Bez namysłu wyciągnęłam swoją i odpaliłam koniec jego fajki uśmiechając się, zupełnie, jakby uszczęśliwiło mnie to, że mogłam mu pomóc. Skoro Michelle nie było w domu, również postanowiłam zapalić. Usiadłam na krawężniku przed ich domem, gdzie często paliłam, gdy nocowałam u Chelle. Żywopłot zasłaniał mnie przed jej oknami, a dom naprzeciwko przed oknami z mojego domu. Harry po chwili namysłu dołączył do mnie, siadając obok.
- Nie wiedziałem, że palisz.
Cóż, wielu rzeczy o mnie nie wiesz, bo się po prostu nie znamy. Wspominałam już o tym, że nie jestem dobra w dialogach? Lubię po prostu mówić o konkretach. Mam to chyba po ojcu. Nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach i nie brakuje mi takich rozmów. Mam w sobie dużo z mężczyzny…
- No popatrz – odparłam głupio i zaciągnęłam się tytoniowym dymem wypuszczając z niego idealne kółeczko. Harry przyjrzał się moim ruchom i próbował wykonać to samo, ale u niego wyglądało to bardziej jak obłoczek. Zaśmiałam się w duchu, nie chcąc być bezczelna i wyśmiewać go wprost.
- Michelle jest w szpitalu z mamą. Myślę, że do pół godziny powinny wrócić – powiedział spokojnym tonem. Miał bardzo przyjemny głos. Szkoda, że tak rzadko go używał. Nie chcę was zaskoczyć, ale to była jak dotychczas moja najdłuższa i najbardziej rozwinięta rozmowa z nim. Zazwyczaj kończyło się na „Hej…” ewentualnie „Zamknij za sobą drzwi, jak będziesz wychodzić”. Jak już wspominałam – Harry nie jest zbyt towarzyski, przynajmniej wobec mnie.
- Okej.
Westchnął głośno wypuszczając kształtną chmurę białego dymu. Chyba sam zauważył, że nasza rozmowa perfidnie się nie trzyma i nie mamy za bardzo o czym rozmawiać. Ale chyba mu się nudziło, a może był zwyczajnie w miarę kulturalny – inaczej musiałabym czekać tu sama przez pół godziny. Nie chciałam wracać do domu, szczególnie, gdy był tam mój ojciec.
- Jak tam w szkole? – spytałam w końcu, gdyż atmosfera stawała się coraz gęstsza i cięższa do zniesienia. Harry był starszy o dwa lata, więc niebawem czekały go egzaminy. Michelle opowiadała mi, że po zakończeniu szkoły jej brat planuje wylecieć do Australii do jakiegoś krewnego. Ameryka mu się nie spodobała.
- W porządku. Wiesz…oceny, egzaminy. Ostatnie miesiące…
- No tak… - wzruszyłam ramionami wyrzucając niedopałek nieopodal i gasząc go podeszwą moich Jordanów.
- A jak u ciebie?
- Powoli. Nie radzę sobie za bardzo z matematyką, ale muszę ją przeżyć. Na pewno nigdy nie dorównam poziomem do twojej siostry, ale…chyba nie jest aż tak źle.
- Taaak..Michelle jest cholernie dobra.
- Mało powiedziane. Zabiją mnie przez nią kompleksy.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, a kolejną porcję męczącej ciszy zabił odgłos silnika. Michelle i jej biały Opel podjechali naprzeciw nas. Dziewczyna zaparkowała i wysiadła mierząc nas wzrokiem.
- Chyba nie przeszkadzam? – zapytała. Miałam ochotę rzucić jej się na szyję i wykrzyczeć: „Cholera, dzięki, że uratowałaś mnie z tej niezręcznej sytuacji!”, ale opanowałam się i skwitowałam wszystko tylko uśmiechem. – Mama wróci o dziesiątej.
Udałyśmy się do jej pokój, a Harry pomachał mi, gdy wchodziłam do środka i z delikatnym uśmiechem podążył przed siebie.

Cała ta historia z chłopakiem męczyła mnie od środka, więc postanowiłam wygadać się Michelle. Słuchała mnie z szeroko otwartymi oczami, co jakiś czas wstrzymując powietrze lub odwracając wzrok. Wydaje mi się, że ta historia ją przeraziła. Fakt, że potrąciłam kogoś, bo nie zwróciłam uwagi na ograniczenie prędkości. I to, że uciekłam, nie poczekałam nawet na przyjazd karetki. Nie mogła też uwierzyć w to, co spotkało mnie w szpitalu.
- Madison, piłaś? Bredzisz, kompletnie bredzisz!
- Naprawdę myślisz, że wymyśliłam sobie coś tak beznadziejnego? – spytałam i wyciągnęłam się wygodnie na jej łóżku wbijając wzrok w sufit. – Po prostu ten chłopak dzisiaj w szpitalu…To było takie… nie wiem, dziwne, przytłaczające…
- Może chce cię dręczyć psychicznie w zemście za ten wypadek?
Spojrzałam na nią karcącym wzrokiem i odgarnęłam włosy, które wpadły mi na twarz. Michelle była dobrą przyjaciółką, ale czasami bywała po prostu szalona.
- Dziewczyno, to realne życie, a nie jakiś pieprzony thriller.
Do pokoju nagle wszedł Harry i niewiele mówiąc, zgarnął z szafki kluczyki od samochodu. Miałam wrażenie, że ten dzień jest naprawdę nienormalny. Wszyscy zachowywali się inaczej niż na co dzień i kompletnie nie fajnie. Robili po swojemu, nie zważając na nic dookoła. Czułam się, jak w tym dziwnym rodzaju snów, kiedy wszyscy robią coś wbrew sobie, a ty niewiele możesz na to poradzić i po prostu tkwisz w tym koszmarze bojąc się, co jeszcze cię zaskoczy.
- Muszę pożyczyć twój samochód – odparł tylko i po chwili usłyszałyśmy dźwięk odpalanego silnika.

Po kilkunastu minutach, gdy dźwięk powrócił i biały Opel pojawił się na podjeździe, Michelle wybiegła z domu i krzycząc na Harrego oddaliła się z nim na bok. Stanęłam w drzwiach myśląc, co jeszcze się stanie. Nie musiałam wiele czekać, by uzyskać odpowiedź na swoje pytanie. Drzwi od strony pasażera uchyliły się i powoli z samochodu wysiadł chłopak ze szpitala. Poczułam, że robi mi się słabo i że tracę przytomność. W ostatniej chwili przykucnęłam przy ścianie budynku biorąc głęboki oddech. Co tu się do cholery dzieje? Czy to wszystko to jakiś zaplanowany spisek, jak wykończyć Madison? Dlaczego ten chłopak mnie prześladuje? Czemu nie jest w szpitalu, przecież w południe wyglądał co najmniej źle? Nasze spojrzenia się spotkały i bursztynowe oczy błysnęły w świetle zachodzącego słońca jak dwa idealne diamenty. Rozejrzałam się desperacko w poszukiwaniu Michelle, ale ona prawiła kazania do swojego brata na drugim końcu podwórka. Chłopak ruszył w moją stronę słabym krokiem, zataczając się. Może, gdybym miała dobre i kochane serce, pomogłabym mu w tej drodze, ale było to dla mnie raczej nieprzyjemne. Bałam się, czego tym razem się dowiem. A może w końcu obudzę się z tego beznadziejnego koszmaru, przez który trzęsę się i pocę jak mała świnka?
- Maddie.. – mruknął tak samo jak zawsze, wyciągając w moją stronę swoje dłonie. Złapałam go za oba nadgarstki i wbiłam w niego groźne spojrzenie.
- Kim ty, do cholery, jesteś i czemu mnie prześladujesz?
Jego mina diametralnie się zmieniła. Nie uśmiechał się tak jak zawsze. Miałam nawet wrażenie, że nieco posmutniał, a na pewno mój mocny uścisk na jego nadgarstkach sprawił mu ból. Kompletnie zapomniałam, że dopiero co wyszedł ze szpitala, ale miałam to gdzieś. Zaczynałam się go po prostu bać.
- Chyba lubisz mi zadawać ból, co? Najpierw samochód, teraz prawie łamiesz mi kości… - wszedł do pokoju Michelle, zupełnie, jakby był u siebie. Wyswobodził się z mojego uścisku zamykając za nami drzwi. Usiadł spokojnie na łóżku.
- Możesz mi to wytłumaczyć? Potrąciłam cię, okej…Zrobiłam to przypadkowo. Później spotykam cię w szpitalu. A nagle wysiadasz z samochodu mojej najlepszej przyjaciółki, pod jej domem, gdzie akurat się znajduję. Przy okazji nazywasz mnie swoim „kochaniem”, choć nie znamy się i… dzwonisz do mnie w środku nocy, żeby mi za coś podziękować. Co się dzieje? Jesteś jakimś cholernym płatnym mordercom czy co? Wybrałeś mnie z tysięcy, by zniszczyć mi życie?
- Póki co to ty wyglądasz na morderczynie – odparł trafnie i uśmiechnął się, wyglądając przez moment cholernie gorąco. Chwila, czy ja naprawdę to stwierdziłam? Tak. Mimo tego, że był psychopatą, był strasznie przystojny i w dodatku tak bezczelny, niegrzeczny… Kręciła mnie ta gierka, choć przy okazji byłam okropnie przestraszona. Pokręciłam z niezadowoleniem głową i westchnęłam. Chyba nie zapowiadało się na to, bym mogła się czegokolwiek dowiedzieć. – Poczęstujesz mnie papierosem?
Niewiele myśląc podałam mu paczkę, z której wyjął jedną fajkę i wsunął ją sobie za ucho. Wyglądał jak budowlaniec, co nawet mnie rozbawiło. Pozostałam jednak z grobową miną.
- Niczego się nie dowiem, tak? Opowiesz mi wszystko na kilka minut przed śmiercią jak w tych filmach, które zdobywają miliony nagród?
Roześmiał się, rozciągając ramiona. Wyglądał na strasznie obolałego, a mimo to uśmiechał się, jak gdyby nigdy nic.
- Madison, jesteś strasznie słodką dziewczyną, ale jesteś też zbyt podejrzliwa. Nie mogę być ci po prostu strasznie wdzięczny i cholernie w tobie zakochany?
W mojej głowie zawrzało, gdyż nie mogłam zrozumieć o co chodzi temu seksownemu chłopakowi. Za dużo filmów obejrzałam, by wiedzieć, że to może się dla mnie źle skończyć. I po raz kolejny uratowała mnie moja przyjaciółka, która weszła do środka wciąż z rumieńcami na twarzy i spojrzała na nas, a oczy niemalże wypadły jej z orbit. Dosłownie. Wyglądała prześmiesznie.

- Czyżby coś mnie ominęło?

~*~
No i mamy dwójkę! Strasznie szybko idzie mi to pisanie rozdziałów. Pasuje wam to, czy wolelibyście, bym dodawała je rzadziej? Jejku, sama czytam tą historię z zapartym tchem i jestem ciekawa co się wydarzy *skromna_ja*. Jak wam się podoba? I jesteście bardziej #teamJustin, który wciąż ma niewiadome zamiary wobec biednej Maddie czy #teamHarry, który jest wobec niej słodko nieśmiały? Piszcie co sądzicie, a ja zmykam na dwór, bo w końcu przestało padać.
Kocham Was.
@avonsie

17 komentarzy:

  1. Jest ciekawie. Dodawaj tak szybko jak możesz :)
    #teamHarry

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twój blog! x
    a ten rozdział jest xbfbfsbrchfahvj boski <3
    wiesz teraz są wakacje, a niektórym się nudzi i nie mają co robić. np. ja. dlatego wolałabym, żebyś codziennie dodawała nowe rozdziały niż rzadziej :) 
    Oczywiscie #teamHarry
    @foodloveu

    OdpowiedzUsuń
  3. jeden z nielicznych blogów, które serio mnie zaciekawiły. całkiem inna fabuła- jak na razie brak gangów i bipolarnego Justina co baardzo mi się podoba, w końcu coś nowego! z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)) xx
    @/looolga

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, naprawdę!
    Jaddie moments, haha (tak, wymyślam beznadziejne romance :D). Jeju, ciekawe co będzie dalej! Nie mogę się doczekać! Powinien wyjść film na podstawie tego :3
    Ja jestem #teamHarry, uwielbiam ff z Jusem i Hazzą, ale nie jestem Belieber, tylko Directioner i bardziej bym wolała Harry'ego jako chłopaka Maddie :D
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  5. aww... jeju jak dobrze że zobaczyłam Twoje tweeta z pytaniem czy ktoś chce link do tego bloga, nie żałuję,już się w Nim zakochałam!
    jest niesamowity, inny! ♥
    Jeśli Ci się tylko nudzi byłabym szczęśliwa gdybyś oczywiście często dodawała rozdziały bo już nie mogę się doczekać następnego *-*
    Nie wiem czy lepiej byłoby gdyby Maddie była z Justinem czy z Harrym..
    na początku pewnie będą obydwoje zazdrośni przez co się pokłócą,
    a to może być fajne!
    aaaa nie mogę się doczekać no najchętniej chciałabym już kolejny *-*

    KOCHAM CIĘ! @mynameislifee

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jestem #teamJustin przez to, że kocham Justina ahahahaha <3 Jest to kolejny świetny rozdział, tylko trochę moim zdaniem, za szybko się kończy :( Ja tu się wkręcam, ciekawi mnie Justin, a tu koniec :C No, ale ważne, że treść cudowna:) @vermiculee

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest swietne! Nie moge sie doczekac nastepnego <3
    #teamharry

    OdpowiedzUsuń
  8. To. Jest. Niesamowite !!! *.*
    Chcę więcej !!! <3
    Dodawaj jak często się da :)
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdzial. Jak najszybciej dodaj kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajowy rozdział ♥ Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże święty, to chyba jedno w tych opowiadań, które czytam jednym tchem!
    Pisz codziennie, bo to naprawdę świetne! :-)
    Naprawdę gratuluję, wychodzi Ci to świetnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na kolejny rozdział. Dodawaj je częściej.
    http://storyjanoskians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. ajkshkjsdhkjshdjkahdjsgfhsjkalskdjhfgsjkal

    OdpowiedzUsuń
  14. ZAJEBISTE ! nie wiem czemu,ale czuję się jakbym czytała jednego z tych bestselerów typu Zmierzch,bo to jest jakby to pisała prawdziwa pisarka !
    http://blieveinourlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. TEAM JUSTIN!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. #teamharry #teamjustin cholera, nie mogę się zdecydować.

    OdpowiedzUsuń
  17. nie jestem na razie żaden team bo nie mogę się zdecydować. daj mi jeszcze jeden rozdział to się określę ;)
    ej no kurde, skąd oni się znają? co to w ogóle ma być?!

    OdpowiedzUsuń

podobał Ci się rozdział? skomentuj!