wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 13. Kochasz mnie, prawda?

Justin’s POV

Obserwowałem, jak Harry kładzie dłonie na ramionach Maddie i przyciąga ją do siebie. W mojej głowie rodziło się tysiące myśli i planów, jak wyrwać ją z jego rąk, jak poradzić sobie w tej sytuacji, ale po prostu stałem nieruchomo z jedną ręką wysuniętą naprzód w geście obronnym. Jej usta zacisnęły się w cienką linię i wbiła we mnie przerażone spojrzenie.
- Stęskniłem się za tobą, Maddie… Musimy poważnie porozmawiać o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni – szepnął wprost w jej szyję, składając na niej delikatny pocałunek. Poczułem cholerne ukłucie w brzuchu.
- Nie chcę… Zostaw mnie Harry… - jęknęła słabym głosem próbując mu się wyrwać, ale trzymał ją wystarczająco mocno.
W tym momencie zapomniałem o tym, jak ta słodka dziewczynka bawi się moimi uczuciami. Zapomniałem o tym, jak na mnie działa, jak moje serce bije szybciej gdy widzę jej uśmiech i gdy łamie się na tysiące kawałków, gdy postanowiła ode mnie odejść. Przypomniałem sobie tylko jedną sytuację.

Siedzieliśmy w pokoju Elizabeth. Każdy palił papierosy a na środku blatu widniała szara koperta formatu A4. Nikt nie miał odwagi po nią sięgnąć, mimo, że każdy był ciekawy zawartości. To kolejne zlecenie. Kolejna osoba, niewinne istnienie, które musimy porwać, by potem dostarczyć je na pewną śmierć do naszego szefa.
- Dobra, Bieber, zrób to – mruknęła w końcu Ellie, która tak nawiasem mówiąc, była wówczas moją dziewczyną. Była jedyną dziewczyną w gangu, cholernie niewinnej urody, ale doskonale radziła sobie z uwodzeniem facetów, którzy pakowali się w jej sidła z łatwością. Potem dostarczała ich do nas.
Sięgnąłem po kopertę i powoli rozerwałem krawędź. Moje mięśnie napięły się gdy wysunąłem fotografię. Była na niej dziewczyna. Miała słodką, dziewczęcą twarz, na której znajdował się pełny uśmiech. Ogromne oczy błyszczały w świetle słońca, ale widać było, że skrywają wiele tajemnic. Długie, proste włosy opadały kaskadami na szczupłe ciało. Stała na ukos do aparatu, zdjęcie było zrobione z ukrycia. Rozmawiała z kimś o czymś wyraźnie dla niej przyjemnym. Casper wyrwał z moich rąk zdjęcie i zaśmiał się wesoło.
- Ślicznotka! – skomentował i podał fotografię dalej.
- Cholera, wyrucham to słodkie ciałko zanim oddamy ją szefowi – dodał kolejny.
Przymknąłem powieki widząc tą dziewczynę przy moim boku. Szczęśliwą, wtuloną we mnie, prawdziwą i delikatną. Tego właśnie potrzebowałem.
Nie pojawiłem się więcej na spotkaniach gangu.
Chciałem tylko uratować Madison Smith.

Harry wydawał się być wyraźnie niezadowolony z reakcji Maddie. Przytrzymał mocniej jej drobną sylwetkę i spojrzał na mnie. W jego oczach było coś dziwnego. Źrenice miał wyraźnie rozszerzone, twarz lekko spocona i zaciśnięte zęby. Był naćpany. Wpadł w jakiś cholerny ciąg. Dokładnie tak samo wyglądał dwa dni wcześniej, gdy przyłapaliśmy go na seksie z tamtą blondyną. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio widziałem Stylesa naćpanego, ale narkotyki zmieniały go w kompletnie inną osobę. Zmieniały go w bestię.
- Puść ją – wydałem w końcu szorstkie polecenie, ale jak się spodziewałem, nie poskutkowało. Zaśmiał się histerycznie i przejechał czubkiem nosa wzdłuż jej szyi.
- Przecież ona mnie kocha. Kochasz mnie, prawda, Maddie? Sama mi to, kurwa, powiedziałaś – mówił jak zahipnotyzowany, wbijając palce w jej bladą skórę. Ruszyłem w ich kierunku pobuzowany jego słowami. KOCHAŁA GO. To niemożliwe, że kochała właśnie jego. Musiał dobrze skrywać swoje drugie oblicze, prezentując się jako słodki chłopiec.
- Harry, błagam… Puść mnie. To mnie boli…
Złapałem go za gardło, starając się włożyć całą moją siłę w ten uścisk. Powoli wypuścił Maddie, próbując złapać mnie, ale przycisnąłem go do ściany, podduszając go coraz mocniej. Z trudem łapał małe hausty powietrza. Ta chwila wydawała się być wiecznością. Trzymałem go mocno, czując szybko pracującą tętnice Stylesa pod swoimi palcami.
- Zostaw, Justin! – jęknęła Maddie, łapiąc moje ramiona. – Zostaw, już wystarczy!
Odsunąłem dłoń pozwalając mu opaść na podłogę. Czułem adrenalinę buzującą w mojej krwi, mięśnie napinające się z każdą chwilą mocniej. Odwróciłem się gwałtownie w stronę dziewczyny, starając się w półmroku wyłapać jej mętne, przerażone spojrzenie.
- Dokonaj wyboru – powiedziałem stanowczym tonem, prostując się, by pokazać jej, jak niewielka jest przy mnie. Milczała, łkając jedynie coraz głośniej. Wycierała dłońmi łzy spływające po policzkach. – Dokonaj wyboru, kurwa mać! Nie mogę wiecznie chronić twojej zakochanej w Stylesie dupy! Nie mogę patrzeć, jak on cię rani!
Mój głos zamienił się w krzyk, a ona skurczyła się w sobie, oplatając się swoimi ramionami. Opuściła wzrok na dłuższą chwilę i zapanowała cisza, przerywana jedynie kaszlem Harry’ego, który starał się odzyskać pełną świadomość na podłodze zaledwie parę metrów od nas.
- Justin… - szepnęła w końcu, unosząc na mnie wzrok. Zrozumiałem to spojrzenie od razu.

Maddie’s POV

Co do cholery?! Właśnie przeżywam najgorsze chwile w moim życiu, boję się każdej sekundy, a on każe mi dokonywać wyborów?! Może ma rację? Może za długo zmieniam zdanie, nie potrafiąc się zdecydować, którego z nich… kocham? Wiem, że jeszcze niedawno sądziłam, że Harry to miłość mojego życia, ale widząc go teraz chciałam znaleźć się jak najdalej. On był… kimś innym. Bałam się go. Bałam się tego, co może mi zrobić. Bałam się, jak tym razem wykorzysta moje uczucie, które błąkało się w sercu. Tych samych rozmiarów było uczucie do Justina, choć wyrosło spontanicznie i nagle.
- Justin… - szepnęłam jakby do siebie i uniosłam na niego spojrzenie. W mojej głowie majaczył nasz seks, te noce, kiedy nie miałam kompletnie nic, poza jego opieką, to, jak dbał o mnie i jak poświęcał dla mnie swoje życie. Zbliżyłam się o krok i złapałam jego drżącą rękę. – Spraw, bym nie pożałowała swojej decyzji.

Zaledwie kilka minut później z ogromnymi torbami zapakowanymi w kompletnym zamieszaniu, pędziliśmy autostradą w jego Porsche. Harry odzyskał świadomość w momencie, gdy odjeżdżaliśmy spod domu. Ruszył biegiem w kierunku jego miejsca zamieszkania. Wiedział, że my w trójkę przyciągamy uwagę „tych” ludzi, którzy wciąż mnie poszukiwali. Może w swoim niepoważnym umyśle wciąż miał choć odrobinę rozumu, by nie dać się wpakować na pewną śmierć? Podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową i oplotłam je ramionami.
- Co teraz, Justin? – zapytałam nagle, choć byłam zupełnie pewna, że to pytanie pojawiło się jedynie w mojej głowie. Odwróciłam twarz w jego stronę, przyglądając się mocno zarysowanej szczęce, widocznym kościom policzkowym i pięknym, bursztynowym oczom. Był cholernie przystojny, a jego wygląd sprawiał, że czułam się… bezpieczniej? Wyglądał groźnie, bałabym się spotkać go w nocy w ciemnym zaułku. Fajnie było mieć kogoś wyglądającego w ten sposób przy swoim boku.
- Jedziemy do Saint Louis – odpowiedział spokojnie.
Zatem kolejny rozdział w moim życiu powinien nazywać się: „Saint Louis z Justinem”.

Samochód zatrzymał się dopiero po kilkunastu godzinach podróży. Jechaliśmy nieprzerwanie i bałam się powiedzieć o tym, że jestem cholernie głodna. Chciałam po prostu jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Zaparkowaliśmy pod dużym, białym domem z pięknym ogródkiem na przedzie. Zaobserwowałam, że Justin wysiada, więc zrobiłam to samo. Podszedł do mnie i położył obie dłonie na moich policzkach.
- Nie bój się. Nie wiem, jak jeszcze mogę udowodnić ci, że jesteś dla mnie cholernie ważna i że nie pozwolę cię skrzywdzić… - powiedział spokojnym tonem, a jego słowa wpadały wprost do moich ust. Byliśmy tak blisko, moje ciało niespokojnie zadrżało, a powieki lekko się przymrużyły. – Będziemy tu tak długo, jak to możliwe. Odpowiada ci to, Maddie?
Przytaknęłam delikatnym gestem głowy, zahaczając o jego rozchylone wargi, które pocałowałam lekko, zupełnie z niewiadomych mi przyczyn. Po prostu lubiłam takie pieszczoty z nim. Był czuły i delikatny. Zupełnie inny niż ten Bieber, którego poznałam – przerażający i wszechobecny. To dziwne, że zaufałam mu wtedy, ale jednocześnie cieszyłam się z tamtej decyzji. Szkoda, że po drodze zdarzyła się ta… przykra część z Harry’m.
- Czyj to dom? – spytałam, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy i ruszyliśmy do drzwi wejściowych.
- Rosalyn. To jest…emm.. to moja siostra.
- Nigdy mi o niej nie mówiłeś!
Zapukał, nie odpowiadając na moją uwagę i po chwili w progu stanęła piękna brunetka o falowanych włosach i idealnej figurze. Wbiła swoje spojrzenie w Justina i dopiero po chwili uśmiechnęła się szeroko.
- Ty cholerny geju, w końcu mogę zobaczyć twoją brzydką dupę!


Justin’s POV

Rosalyn… Cholera, to trudne opowiadać o rodzinie, której się wyrzekło. Tak, jak tylko skończyłem osiemnaście lat wyniosłem się z tego przeklętego Saint Louis, w którym czekało mnie tylko kontynuowanie zawodu ojca – mechanika. Poza tym nie układało mi się dobrze z rodzicami… cóż, było dość… koszmarnie, więc gdy tylko trafiła się szansa wyjazdu, spakowałem się i wyjechałem, odcinając się kompletnie od przeszłości. Rosie jest moją starszą siostrą. Zawsze dorównywała mi kroku w nastoletnich pojebanych pomysłach, ale nigdy nie dostawała od ojca, była w końcu dziewczyną. Dlatego, gdy on mnie bił, dostawałem podwójnie – za siebie i za nią. Mimo to przez większość mojego życia była moją najlepszą przyjaciółką. I została tu, gdy ja zwiałem do „lepszej przyszłości”.
To dziwne, że przyjęła mnie i Madison, jakbyśmy ustalali to wcześniej. Przydzieliła nam ogromny pokój gościnny na piętrze – lata temu znajdował się tam mój pokój. Rodzice mieszkali teraz w mniejszym domku na obrzeżach i jedynym problemem związanym z nimi było to, żeby ich, cholera, nie spotkać.

Maddie’s POV

Weszłam do pięknej sypialni urządzonej w eleganckim stylu. Na środku stało ogromne łóżku, z boku szafa, a na drugiej ścianie stolik z dwoma krzesłami. Na blacie znajdowała się kolacja dla dwóch osób. Bezpośrednie przejście do łazienki, dużej i czystej. Od razu wzięłam prysznic, przebierając się w luźną koszulkę, którą znalazłam w jednej z toreb, które udało nam się zabrać z domu. Usiadłam na skraju łóżka i zabrałam się za pałaszowanie kanapek, mojego pierwszego posiłku od kilkunastu godzin. Po chwili dołączył do mnie Justin, wykąpał się i położył po drugiej stronie. Gdy skończyłam jeść, wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam do niego. Odwzajemnił to, obejmując mnie ramieniem.
- To wszystko jest takie nienormalne…Wydaje mi się, że odkąd wtedy cię potrąciłam…zaczął się najdziwniejszy sen w moim życiu – wyznałam szczerze i zmrużyłam powieki.
- A ja staram się zmienić go z koszmaru w coś przyjemnego.
Uśmiechnęłam się lekko. Był cholernym bajerantem. Całkiem dobrze szło mu w rozmowach ze mną i bardzo często po prostu nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Tak było i tym razem. Cmoknęłam go po prostu w policzek.
- Dziękuję.
- Mówisz to po raz setny – zaśmiał się cicho i oparł policzek o czubek mojej głowy. Miał rację. Ciągle tylko dziękowałam, nie robiąc nic poza tym. On robił dla mnie tak wiele…a ja nie potrafiłam go uszczęśliwić. Podniosłam się lekko i usiadłam okrakiem na jego biodrach, podpierając się dłońmi i pochylając tuż nad jego twarzą. Pachniał cholernie dobrze, jego perfumy były mocne i męskie. Idealnie współgrały z jego osobowością. Przymknęłam powieki i spontanicznie zaczęłam go całować, co szybko odwzajemnił. Poczułam tą cholerną falę podniecenia, tą ochotę by rzucić się na niego i dać mu orgazm. To uczucie zawładało mną całą i zabijcie mnie, uwielbiałam je. Przez kilka miesięcy mojego „związku” z Harry’m, nie uprawiałam z nim seksu. Tak, oprócz tego jednego razu z Justinem byłam kompletnie niedoświadczona. Nigdy nie czułam potrzeby, by poznać Stylesa w TEN sposób. Był słodki i kochany i to mi wystarczało. Jak się później dowiedziałam…jemu nie. Ale do Justina czułam pociąg nie tylko pod względem emocji i uczuć. Chciałam również przeżywać z nim kolejne fale rozkoszy, chciałam, by uczył mnie seksualności i by to…było tylko nasze. Przejechał dłońmi wzdłuż moich pleców i wsunął je delikatnie pod koszulkę. Doskonale wyczuł o co mi chodzi. Był jednak powolny, lekko masował moją napiętą skórę, podczas gdy nasze języki wirowały w cudownie namiętnym pocałunku. Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy, przejechałam dłońmi po jego idealnie wyrzeźbionej klatce piersiowej, poznając każdy mięsień, każdy skrawek jego skóry, każdy tatuaż. Przebiegałam palcami po rysunkach na jego ramionach, podczas gdy on powoli zdjął moją koszulkę, pozostawiając mnie toples. Chwycił w obie dłonie moje piersi i zaczął się nimi bawić w kompletnie erotyczny sposób. Było to przyjemne, jego spokojny dotyk, którym poznawał mnie coraz bardziej. Po krótkiej chwili złapał mnie w talii i odwrócił – teraz to ja leżałam, a on pochylał się nade mną. Całowaliśmy się nieustannie, podczas gdy nasze dłonie błądziły po rozpalonych ciałach, tak pragnących siebie nawzajem. Zdjęłam jego bokserki i on pozbawił mnie moich koronkowych majtek, odrzucając je gdzieś na podłogę w pokoju. Pospiesznie znalazł prezerwatywę w kieszeni spodni i założył ją w ułamku sekundy. Pocałował mnie i oderwał się gwałtownie, zatrzymując wzrok na mojej twarzy. Chciałam przyciągnąć go do kolejnego pocałunku, ale pozostał w swojej pozycji.
- Proszę…chcę cię widzieć… - mruknął i po chwili wsunął we mnie swoją dużą męskość, niemalże do końca. Jęknęłam przeciągle jak w amoku i zdałam sobie sprawę, że pod nami jest jego siostra. Cholera…Powinnam mniej się emocjonować, ale to tak kurewsko przyjemne. Gdy zrobił to po raz kolejny, starałam się zachować ciszej, ale moje usta same się rozszerzyły, by wydać z siebie oznakę przyjemności. Powoli przyspieszał swoje ruchy, wciąż mnie nie całując. Jedynie obserwując moją pełną rozkoszy twarz, lekko przymrużone powieki. Wbiłam delikatnie paznokcie w jego łopatki, gdy pchnął w moje biodra nieco mocniej. Jego penis wchodził we mnie szybko i gwałtownie, a ja czułam, jak ciepło wypełnia mnie całą. Z czasem moje jęki stały się głośne i krótkie, chciałam, by widział, jak cudownie mi z nim, jak bardzo pragnę, by doprowadził mnie na sam szczyt. Gdy na moment się zatrzymał wykorzystałam okazję, by położyć go na plecach, a sama usiąść na nim i nadziać się na jego męskość. Ruszałam się szybko, widząc jak mój mężczyzna jest bliski końca.
Mój mężczyzna.
Nazwałam Justina moim mężczyzną.
Jęknął cicho, a ja zrobiłam to samo – czułam, że zaraz dojdę i cholerna fala rozkoszy zaleje mnie całą. Wygięłam się lekko w łuk. Jego dłonie wylądowały na mojej talii, złapał mnie mocno i poczułam właśnie TO. On również dochodził w tym samym momencie. Jego oczy się przymknęły, a zębami przegryzł dolną wargę i syknął z przyjemności. Po krótkiej chwili dochodzenia do siebie, zeszłam z niego i położyłam się wyczerpana w pościeli, zakrywając się kołdrą. Justin zniknął w łazience, wyrzucając prezerwatywę, po czym dołączył do mnie. Wtulił się w moje plecy i złożył delikatny pocałunek na moim karku.
- Maddie? – szepnął cicho, więc odwróciłam się w jego stronę uśmiechając się.
- Tak, Justin?
Przez chwilę milczeliśmy, po prostu wpatrzeni w siebie, jak wtedy, gdy się poznaliśmy. W końcu na jego ustach zagościł ten sam co wówczas uśmiech, pełny szczęścia. Położył dłoń na moim policzku, a jego oczy błyszczały radośnie w słabym świetle, jakie dawał księżyc widniejący za oknem.

- Kocham cię.

~*~
Proszę was o jedną rzecz, każdy kto czyta ten rozdział niech napisze komentarz, chociażby krótkie "czytam", to wystarczy. Nie wiem tak naprawdę ile z was na serio czyta to co tu piszę, a nie chcę produkować się na darmo.

OK, ALE CO DO ROZDZIAŁU TO..... omg, co o tym sądzicie? :)

PS. Na Twitterze pojawiły się konta Justina i Maddie - @justin_dcs , @maddie_dcs koniecznie dajcie im follow i śledźcie ich profile!

22 komentarze:

  1. omg hudfhsiugisudhgiud
    z Harry'ego jest jeszcze większy skurwiel niż myślałam :/
    uwielbiam Maddie razem z Justinem
    czekam na następny <3 @divinebiebur

    OdpowiedzUsuń
  2. Asdfgllsla uwielbiam to przeczytalam dzis cake opowiadanie. ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Hazzy może być największy debil, kretyn świata a i tak będę wolała jak ona będzie z Harry'm. Nie wiem dlaczego, ale tak już po prostu mnie do niego z nią przywiązało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog jest świetny! @cojawera

    OdpowiedzUsuń
  5. ncjdsknvdknkvnkna cudne *.* niech ona będzie już z Justinem cały czas, proszę... Kocham cię strasznie za to opowiadanie xx czekam na nn @Dreamer5512

    OdpowiedzUsuń
  6. czytam i jest świetne ;D ♥ @paatrrycjjaa

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam tghtghjttghhgtgfgj kocham to! Next! @d0perihanna

    OdpowiedzUsuń
  8. jak bohaterka mogłaby tego nie czytać asdfghjkl ♥ / @maddie_dcs

    OdpowiedzUsuń
  9. omg, błagam o więcej erotycznych scen z Justinem i Maddie ^^ i jestem ciekawa czy będzie więcej zjaranego i naćpanego Harrego *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. ojiunhkejym *o* czeeekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  11. ojiunhkejym *o* czeeekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest... proszę, oddaj kawałek swojej szczerości pisania. Masz cudowny styl.
    Cieszę się, że Maddie wreszcie wybrała "tego jedynego". Szczerze? Cholernie chcę, żeby była w ciąży. To dałoby rozpęd temu wszystkiego.
    Justin.
    Maddie.
    Jaddie (dziecko).
    Walka o każdy dzień.
    Ucieczki.
    Trudne wybory.
    To by było piękne (mimo, że już jest pięknie). Wiesz... Justin musiałby walczyć podwójnie. O miłość swojego życia i najpiękniejszy skarb, jaki mogła dać mu Madison. Och, proszę, zastanów się nad tym!
    Kocham to, jak piszesz ♥

    @alsoToshia

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie podoba mi się to, jak w jednym rozdziale z Harry'ego zrobił się taki dupek ._. ogólnie nie podoba mi się, że zrobił się z niego dupek, miało być Haddie (?). A teraz stał się taką nijaką postacią, a szkoda.
    Czytam, czytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam <333 Omomo boskieee

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam cały czas i każdy rozdział <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam <3
    @hazzrawrx

    OdpowiedzUsuń
  17. ileż tu jest miłości... ♥

    OdpowiedzUsuń

podobał Ci się rozdział? skomentuj!