Wzięłam szybki prysznic i wyszykowałam się, ubierając czarną,
asymetryczną spódniczkę, niebieski sweterek z rękawem trzy czwarte, czarne martensy
i dodatki. Gdy wyszłam ze swojej sypialni i udałam się na dół, Justin siedział
na kanapie przyglądając się migoczącym obrazom w telewizorze. Wyglądał na
zmartwionego. Pocierał dłonią swoją brodę i co jakiś czas wzdychał głośno. Podeszłam
bliżej i usiadłam obok, wbijając w niego swój wzrok.
- Chcę tam pojechać – oznajmiłam spokojnie, czekając na jego
decyzję. W zasadzie, nieważne jak ona będzie brzmiała, i tak pojadę do Michelle
i Harry’ego, by upewnić się na własne oczy, że wszystko jest okej. Czy to głupi
pomysł? To bez znaczenia. Czułam potrzebę zobaczenia ich.
- Nie ma mowy – odparł równie spokojnym tonem i nawet na
moment nie spuścił wzroku z ekranu TV. Zauważyłam jednak, że moje słowa go…
uraziły. Zacisnął mocno zęby i delikatne żyłki na jego szyi zadrżały
niespokojnie. Jego dłonie uformowały się w pięści. Mój pomysł nawet nie tyle,
że mu się nie spodobał, co po prostu go zdenerwował. – Jesteś chyba niepoważna.
- Dlaczego? Justin, to moi przyjaciele i chcę się upewnić,
że nic im nie jest.
- Możesz do nich zadzwonić – prychnęłam pod nosem, lecz ze
względu na to, że w domu było niemalże pusto, wydawało mi się to
najgłośniejszym i najbardziej niekulturalnym prychnięciem na świecie.
- Myślisz, że powiedzą mi prawdę czy będą chcieli pokazać
wszystko w jak najlepszych barwach?
Nie odpowiedział i jedynie przymknął powieki na
kilkadziesiąt sekund. Wokół nas panowała idealna cisza, ale żadne z nas nie
odważyło się jej zaburzyć. W końcu otworzył oczy i wbił we mnie swój zgniewany
wzrok. Wiedział, że mam rację – nie dowiem się niczego konkretnego i zgodnego z
prawdą przez telefon. Nie chciał mi jednak pozwolić tam jechać, gdyż sądził, że
wciąż istnieje duże prawdopodobieństwo, że oni tylko na to czekają. Być może
zmusili informatora Justina do przekazania mu informacji o ich interwencji i
teraz czekają, aż ja pociągnięta potrzebą serca, pojawię się tam, na
wyciągnięcie ręki dla osób, które mnie…szukają. I które prawdopodobnie zabiły
mojego ojca.
- Proszę cię Justin… Chcę ich tylko zobaczyć – mruknęłam cicho,
a on stanowczo zaprzeczył gestem głowy. Byłam przegrana w tej walce, z góry
skazana na porażkę. Westchnęłam głośno i wstałam z kanapy, wracając do swojego
pokoju. Położyłam się skulona na łóżku i pozwoliłam zanieść się głośnym
płaczem. Potrzebowałam kolejnego ataku histerii związanego z tym, co mnie
napotkało w ostatnich dniach. Z tym, że mój ojciec, którego nienawidziłam, nie
żyje. Z tym, że nie mam domu, nie mam rodziny i jestem zdana na łaskę obcego
chłopaka, który z niewiadomych powodów zajmuje się mną, jakbym była kimś
cholernie ważnym. A nie jestem. Aktualnie, jestem marnym cieniem człowieka.
Pomyślałam o tym, że mój ojciec potrzebuje pogrzebu. Muszę w jakiś sposób
pozwolić na to, by jego dusza odeszła w porządny sposób. Łzy płynęły po mojej
twarzy potokiem i głośno zanosiłam się, brzmiąc i wyglądając jak mała
dziewczynka. Przecież wciąż nią byłam. Miałam dopiero siedemnaście lat i stałam
się sierotą. Czy opieka społeczna nie zainteresuje się mną i nie zabiorą mnie
do sierocińca? To całkiem możliwe. Gdy kolejna, ostatnia fala rozpaczy ustała,
podniosłam się z łóżka i w lusterku poprawiłam makijaż, nakładając na
napuchnięte, rumiane policzki warstwę matującego pudru. Rozczesałam włosy i
włożyłam na głowę czarny kapelusz z dużym rondem, który idealnie chronił moją
twarz przed słońcem i pozwalał mi na koszmarny wygląd. Zeszłam bezszelestnie na
dół i wyszłam tylnym wyjściem. Gdy znalazłam się na podwórzu zdecydowałam się
na szybki bieg, by oddalić się jak najdalej od domu Justina. Gdy tylko dowie
się, że nie ma mnie w środku będzie wściekły i zacznie mnie szukać. Nie miałam
wiele czasu. Przebierałam nogami jak szalona, choć ciężkie buty i spódnica
utrudniały mi ten bieg. Dotarłam na przystanek autobusowy i zauważyłam
nadjeżdżający autobus w kierunku mojego domu. Bez namysłu wpadłam do środka. W
tym momencie Justin stał na drugim końcu ulicy i, niestety, zauważył mnie
wsiadającą do pojazdu. Nieważne. Jechaliśmy dość szybko i po trzech minutach
byliśmy na przystanku naprzeciw gruzowiska, które kiedyś było moim domem. Cały
teren był ogrodzony, ale żółta taśma nie przeszkodziła mi dostać się na
rozwalone resztki naszego salonu. Z moich oczu popłynęły łzy, gdy dłonią
dotykałam porozrywanych części mebli. Nie ma sensu szukać czegokolwiek, co
przetrwało. Zmyłam się z tego terenu, zanim ktokolwiek zauważył, że się na nim
pojawiłam. Szybkim biegiem udałam się wprost do domu państwa Styles i nie
pukając, wpadłam przez boczne wejście do pokoju Michelle. Harry siedział na
łóżku, zajęty czymś na laptopie, lecz gdy ujrzał mnie w progu, natychmiast
odłożył sprzęt na podłogę i wstał, biorąc mnie w ramiona.
- Maddie… - mruknął wprost do mojego ucha i zrzucił mój
kapelusz, kładąc obie dłonie na moich policzkach. Był cały. Żadnych uszczerbków
na zdrowiu, ten sam chłopak, który jeszcze niedawno palił ze mną papierosa.
- Tak się bałam – szepnęłam i bez namysłu wpiłam się w jego
słodkie usta, które smakowały tak dobrze. Nasz pocałunek trwał kilka minut i
nim się spostrzegłam wylądowaliśmy na łóżku Michelle, pochłonięci erotyczną
zabawą naszych języków.
- Też się bałem, Maddie. Bałem się, że straciłem cię na
zawsze.
Poczułam, jak motylki w moim brzuchu szaleją i całe moje
ciało ma ochotę rzucić się na tego seksownego szatyna o błyszczących, zielonych
oczach. Podciągnęłam powoli jego t-shirt, który z łatwością wylądował na
podłodze. Harry uśmiechnął się i objął mnie ramieniem, pozwalając mi wtulić się
w jego nagą klatkę piersiową. Jego dłoń przejechała wzdłuż mojego uda i
zatrzymała się na biodrze pod moją spódniczką. Nie wiem, czy byłam gotowa na
zrobienie tego z nim, na kolejny krok w naszej znajomości, tak ważny dla mnie. Na
pewno nie byłabym jego pierwszą i nie byłoby to dla niego żadnym problemem, by
mnie po prostu zaliczyć, ale… dla mnie to było coś innego. Coś znaczącego.. Nie
zdążyłam tego jednak przemyśleć, gdyż nagle drzwi otworzyły się i w progu
stanął wysoki, umięśniony mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych. Jedyne co
zapamiętałam z jego wyglądu to gęsta, ciemna broda i podłużna blizna wzdłuż
twarzy.
- Uciekaj! – krzyknął nagle Harry osłaniając mnie swoim
ciałem. Zerwałam się z łóżka i ruszyłam w głąb ich domu, a gdy dobiegłam do
tylniego wyjścia usłyszałam trzy krótkie strzały z broni palnej. Padłam na
kolana nieświadoma tego, co się dzieje. Harry! Strzały dochodziły z pokoju
Michelle. Nie miałam jednak siły wstać, nie miałam siły zrobić cokolwiek. –
Madison, biegnij! – usłyszałam gdzieś w oddali, więc podniosłam się z kolan i
ruszyłam przed siebie tak szybko, jak tylko byłam w stanie biec. Kolejny
strzał, tym razem z bliższej odległości. Moje nogi opadały z sił, gdy
przebiegłam cały ich ogród i skryłam się w altance, wypatrując wroga przez małe
okienko. W oddali zauważyłam Harry’ego. Jego twarz pokryta była krwią, a on sam
całkowicie pozbawiony sił biegł co chwilę wpadając na drzewa. Obejrzał się za
siebie i z przymkniętymi oczyma krzyknął po raz kolejny. – Maddie, musisz mu
uciec!
Tak, muszę to zrobić. Muszę wezwać pomoc medyczną dla Stylesa.
Podciągnęłam się na rękach w górę i
wyszłam przez okno z altanki. Wylądowałam na ulicy niefortunnie spadając na
kolano. Poczułam ból tak silny, że syknęłam i z trudem wstałam by znowu ruszyć
przed siebie. Biegłam zaledwie minutę, gdy usłyszałam ryk silnika i szare
Porsche Panamera nadjechało naprzeciw mnie. Kierowcą był Justin. Wsiadłam do
środka, a on ruszył z piskiem opon nawet nie patrząc na mnie.
- Harry! Musimy mu pomóc, został w ogrodzie! – moje słowa
zostały zignorowane i chłopak tylko dodał gazu wyjeżdżając na drogę szybkiego
ruchu w przeciwnym kierunku, niż jego dom. – Justin, on umrze, jeśli mu nie
pomożemy!
Zjechaliśmy z głównej drogi na jakąś mniejszą, leśną i nagle
zatrzymaliśmy się wokół unoszących się kłębów kurzu, które spowodowało
hamowanie opon.
- Co ty sobie, cholera, wyobrażałaś?! – fuknął na mnie i
dopiero wtedy zauważyłam, że ma łzy w oczach. Nie odpowiedziałam. Wiem, że źle
zrobiłam udając się tam, ale nie lubię przyznawać się do winy.
- Justin, błagam cię… Musimy mu pomóc.
- Mam znowu wpakować cię w ręce tego kolesia? Madison,
jesteś niepoważna. Nie myślisz, po prostu nie myślisz! Aż tak bardzo chcesz
zginąć?!
- Błagam cię, chociaż zadzwoń po karetkę… - wybuchnęłam
płaczem i schowałam twarz w dłoniach. Zapadła cisza, aż w końcu chłopak uległ moim
prośbom i zadzwonił na pogotowie prosząc o ambulans do domu Harry’ego. Gdy
skończył, położył dłoń tuż nad moim kolanem i przyjrzał się ranie. Nawet nie
poczułam, że aż tak mocno krwawię. Bez słowa opuścił siedzenie tak, że leżałam
i opatrzył moje kolano sprzętem z podręcznej apteczki, którą miał w
samochodzie.
- Nie rób niczego pod wpływem impulsu, Maddie… Przepraszam,
że na ciebie nakrzyczałem, ale…cholera, mogłaś tam umrzeć, dziewczyno… -
położył dłoń na moim mokrym od łez policzku, ale odepchnęłam ją. Nie chciałam,
by mnie dotykał. Byłam na niego wściekła.
- I co, nie dostałbyś swojego wynagrodzenia?! – krzyknęłam i
zaniosłam się płaczem. Zapadła męcząca cisza. Justin przetarł swoje oczy dłonią
i oblizał wargi.
- Nie robię tego dla pieniędzy… - mruknął. To nie była
wystarczająca odpowiedź. Spojrzałam na niego pytająco. Chciałam w końcu poznać
całą tą cholerną historię. – To zabrzmi jak banał, ale chronię cię z własnej
woli. Współpracowałem z pewną… grupą. Oni zabijają ludzi dla pieniędzy.
Wybierają zdrowe osoby, zabijają je, a później… później sprzedają ich organy na
czarnym rynku. Gdy zaczęli cię obserwować, śledzić, byłem przy tym non stop.
Jesteś taka młoda i niewinna. Nic im nie zrobiłaś i nie powinnaś z tego powodu
umrzeć. Jak wracałaś wtedy do domu… Mieli cię postrzelić na światłach, dlatego
wolałem władować się pod twoje kółka i zatrzymać cię, chociaż na moment. To
zaburzyło całkowicie ich idealny plan. Wiedziałem, że gdybyś została wtedy przy
mnie, oni zabiliby cię, dlatego cieszyłem się, że stamtąd uciekłaś. Rozsadzili
twój dom, bo zauważyli, że cię tam nie ma. Chcieli cię w ten sposób ściągnąć z powrotem.
Nie rajcuje ich bieganie za ofiarą. Wolą ją dostać na tacy. Udało im się i… tak
strasznie się o ciebie bałem. Wiem, że nie jesteś w stanie myśleć teraz
racjonalnie Maddie, ale jeśli chcesz żyć, musisz przewidywać konsekwencje swoich
ruchów. To jak gra w szachy, ale stawką jest twoje życie.
Zamilkliśmy na chwilę, a ja nie wiedziałam co mam
powiedzieć. To było cholernie nierealne. Nie wierzyłam, że ludzie są zdolni
zabijać tylko dla pieniędzy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i położyłam
dłoń na policzku Justina. Ufałam mu i nie wiedziałam w jaki sposób mam się
odwdzięczyć za to, co dla mnie robił.
- Nie wiedzą, gdzie mieszkam i nie wiedzą, że wciąż
przebywasz ze mną, dlatego przynajmniej na razie jesteś bezpieczna w moim domu.
Zobowiązali się dostarczyć… Ciebie… więc będą walczyć do końca. Musisz być
sprytna. Musisz… - nie zdążył dokończyć, bo zamknęłam jego usta pocałunkiem. Poczułam
z nim szaloną bliskość. Może to Harry był chłopakiem, z którym podobały mi się
takie występki, ale to przy Justinie moje serce biło szybciej.
- Wracajmy do domu… - mruknęłam cicho i w milczeniu
ruszyliśmy w drogę.
Wysiadłam z samochodu i weszłam do środka zrzucając na
przedpokoju buty. Kulałam z powodu najprawdopodobniej stłuczonego kolana. Z
trudem doszłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie. Justin dołączył po chwili.
- Chciałbym, żebyś była pewna swojej decyzji.
- Jestem pewna. Nie dam sobie rady bez ciebie… - na jego
twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna.
Odwróciłam się przodem do niego i pozwoliłam się pocałować. Jego
usta pragnęły moich, więc nasze pocałunki szybko stały się namiętne. Ufałam mu
i chciałam go przy sobie. Chciałam, by chronił mnie i ja chciałam chronić jego.
Po tym, jak po raz kolejny uratował moje życie. Usiadłam okrakiem na jego
kolanach, a on wstał i nie przerywając naszego pocałunku, wziął mnie w takiej
pozycji na ręce, niosąc po schodach na piętro. Wylądowaliśmy w jego sypialni,
gdzie ostrożnie położył mnie na łóżku i podpierając się na ramionach tuż nade
mną, spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Jesteś taka piękna… - mruknął. Poczułam ucisk w żołądku i
zalała mnie fala gorąca. Pragnęłam tego chłopaka. Przyciągnęłam go za koszulkę
do siebie i ponownie pocałowałam go, łącząc nasze idealnie dopasowane usta. Powoli
pociągnęłam za skrawek materiału i ściągnęłam ją, odsłaniając jego cudowne
ciało. Wyraźne, duże mięśnie sprawiały, że strasznie mnie kręcił. Uśmiechnął
się widząc, że podoba mi się ten widok. Równie delikatnie pozbył się mojej
góry, zostawiając mnie w samym staniku. Zadrżałam. Pierwszy raz byłam w tak
jednoznacznej sytuacji z jakimś chłopakiem i zabijcie mnie, ale podobało mi się
to. Był taki delikatny i czuły. Jego usta całowały mój dekolt i brzuch, powoli
przejeżdżał językiem po moich piersiach, wciąż czekając na pozwolenie.
- No już, ściągnij go.. – szepnęłam z uśmiechem i ujrzałam mój
stanik na podłodze. Wziął w obie dłonie moje piersi i zaczął się nimi
delikatnie bawić. Sprawiało mi to cholerną przyjemność. Jego miękkie usta,
które całowały moje sutki, doprowadzały mnie do szaleństwa. Błądziłam dłońmi po
jego muskularnych ramionach i plecach, co jakiś czas wracając do pocałunków z
nim. Powoli zsunął moją spódnicę, pozostawiając mnie w samych majtkach.
Poczułam dotyk rozchylonych warg na moich udach, a gdy docierał do ich
wewnętrznej strony drżałam z podniecenia. Tak właśnie wyobrażałam sobie grę
wstępną, do mojego pierwszego razu z chłopakiem. Byłam cudownie rozpieszczana i
pozwoliłam sobie na pozbycie się jego spodni. Ujrzałam bokserki z wyraźnie
zarysowaną męskością, gotową do użycia. Uśmiechnęłam się na ten widok i
przegryzłam delikatnie wargę. Powrócił do mnie, opierając czoło o moje i
spojrzał wprost w moje oczy.
- Nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz…
- Chcę – odparłam pewnym tonem i pocałowałam linię jego
szczęki, po czym szepnęłam do jego ucha. – To mój pierwszy raz, Justin.
Uśmiechnął się odsłaniając rząd białych zębów i pocałował
moje usta z pasją.
- Będę delikatny…
Zsunął powoli moją dolną partię bielizny pozostawiając mnie
całkiem nagą i bezbronną. Następnie zdjął swoje bokserki i ujrzałam ich
zawartość. Był naprawdę duży i gruby, a jedyne co wiedziałam to to, że będzie
mi dobrze. Szybko założył prezerwatywę. Nachylił się nade mną i patrząc mi
prosto w oczy wprowadził swojego penisa do środka. Jęknęłam cicho czując
przyjemność z tego płynącą. Justin mruknął przeciągle i zmrużył lekko powieki.
Wykonał delikatne pchnięcie, a ja oplotłam jego sylwetkę nogami, nabijając się
na jego męskość. Ruszał biodrami powoli, szepcząc mi do ucha komplementy i
słodkie słówka. Pojękiwałam delikatnie za każdym razem, gdy czułam, że jest mi
cholernie dobrze… Z czasem jego ruchy stawały się szybsze, miałam ochotę na
więcej. Nie minęło kilka minut, gdy po prostu mnie pieprzył, mocno ruszając się
w środku, dając mi jeszcze więcej przyjemności. Poczułam falę gorąca
przebiegającą moje ciało i wygięłam się delikatnie w łuk. Czułam nadchodzący
orgazm, który po chwili zawładnął całą mną. Każdy mój mięsień wydawał się drżeć
z rozkoszy, a ja zdołałam tylko krzyknąć:
- Cholera, Justin!
Przymknęłam powieki i chciałam, by ta chwila trwała
wiecznie. Gdy po dłuższej chwili doszłam do siebie, ujrzałam jego seksowną
twarz z przegryzionymi wargami. Wciąż wykonywał te same szybkie ruchy i po
chwili zatrzymał się w środku i wydał z siebie głośne jęknięcie. Poczułam, jak
jego penis drży, a on opada bezsilnie na mnie, by utonąć w moich ustach,
całując je gorąco. Przez dłuższą chwilę leżeliśmy w takiej pozycji oddychając
szybko i próbując unormować oddech. W końcu podniósł się i pocałował mnie w
czoło.
- Jesteś cholernie dobra w łóżku, Madison.
Uśmiechnęłam się lekko, gdy udał się do łazienki i przymknęłam
oczy. Nie umiałam wyrazić tego, co czułam w tym momencie. Czułam niesamowitą
więź z tym chłopakiem, ale nie umiałam nazwać tego uczucia. Chłopak szybko
wrócił i objął mnie ramieniem, pozwalając mi wtulić się w jego cudowne ciało.
- Bądź przy mnie zawsze, Justin… - szepnęłam w końcu, gdy
udało mi się zebrać myśli. Uniosłam spojrzenie i ujrzałam, jak chłopak oblizuje
swoje seksowne usta, które ułożył w uśmiechu.
- Będę zawsze, maluszku.
~*~
Cała się trzęsę. To mój najdłuższy i chyba ulubiony rozdział jak do tej pory. A najgorsze jest to, co wydarzy się w kolejnym, ughh..Nie chcę wam nic zdradzać, ale ja płakałam, pisząc początek do kolejnego rozdziału. :'(
Kocham Waaaaaaas! Cholernie mocno!
@avonsie
Pytania? KLIKNIJ!
szczerze mówiąc, nie lubię Maddie. lata sobie od jednego do drugiego, nie zważając na ich uczucia. obu zna dzień, czy dwa (okej, Harrego dłużej, ale nie gadała z nim), a już myśli o seksie z obydwoma. no i przed chwilą ściągnęła tego gościa do domu Harrego, przez co został postrzelony, a pieprzy się z Justinem, nie myśląc nawet o nim. okropna osoba ._.
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam Maddie i rozumiem jej sposób myślenia. Mam nadzieję jednak, ze bedzie z Harrym, bo do siebie bardziej pasują! iiii co się stało z harrym? przeżyje to?
OdpowiedzUsuńNO WIĘC ELO ELO 3 2 O, NA POCZĄTEK CHCIAŁABYM CIĘ OPIERDOLIĆ. ZA CO? A MOŻE ZA TO, ŻE SIĘ DO MNIE MISIEK NIE ODEZWAŁAŚ! JESTEM CHOLERNIE NA CIEBIE WŚCIEKŁA I JESTEM OBURZONA TWOIM ZACHOWANIEM, GDYŻ NAPISAŁAM CI, ŻEBYŚ SIĘ ODEZWAŁA. A TY CO? MASZ SWOJEGO FANA NUMBER ONE W DUPIE! ŻYCZYŁAM CI UDANEGO SPOTKANIA - TEŻ NIE ODPISAŁAŚ! NO WIESZ TY CO... NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO, NAPRAWDĘ. ;-; JESTEŚ OKRUTNYM CZŁOWIEKIEM. I TY MÓWISZ ŻE MNIE KOCHASZ?! PFFFF... :c
OdpowiedzUsuńTERAZ CZEKAM NA PRZEPROSINY! A CIĘŻKO JEST MNIE PRZEPROSIĆ! PEWNIE ZASTANAWIASZ SIĘ JAKA FORMA PRZEPROSIN JEST NAJLEPSZA, TAK, ABYM CI WYBACZYŁA I JUŻ SIĘ NIE GNIEWAŁA, PRAWDA? NO WIĘC JA CI COŚ ZAPROPONUJE (AH, TE MOJE DOBRE SERDUSZKO ;3). W FORMIE PRZEPROSIN MOŻESZ MI ZADEDYKOWAĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ, KTÓRY NAPISZESZ, CZYLI SIÓDMY, O. ZDECYDOWANIE JESTEM ZA DOBRA DLA LUDZI, LOL. ;-; XDDD
BĘDĄC POWAŻNYM CHCĘ CI POWIEDZIEĆ, ŻE TWOI PODRZĘDNI FANI NIE ZASŁUGUJĄ NA TAK SZYBKIE DODAWANIE ROZDZIAŁÓW, GDYŻ, BO, PONIEWAŻ I ALE SĄ ZBYT LENIWI, ABY KOMENTOWAĆ. POD PIĄTYM ROZDZIAŁEM JEST tylko 20 KOMENTARZY. LUDZIE, HELLOŁ, OGARNIJCIE SIĘ! TAM POWINNO BYĆ AŻ 100 KOMENTARZY, A NIE MARNE GÓWNIANE 20. NO PRZEPRASZAM BARDZO, ALE ONA NIE PO TO SIĘ Z TYM MĘCZY, ŻEBYŚCIE TAK DZIWNIE KOMENTOWALI (KRÓTKO). MOGLIBYŚCIE SIĘ POSTARAĆ I TROCHĘ DŁUŻSZY NAPISAĆ, A NIE.
NO GOŁĄBECZKI, TO BIERZEMY SIĘ DO PRACY I PISZEMY DŁUŻEJ, C'NIE? PISZĘ TO INO ROZ, BO JAK NIE TO ZAJEBIE. HEHEHE :333
NASTĘPNIE ZNOWU BĘDĄC POWAŻNYM (a czy ja kiedykolwiek nie byłam poważna, hm?) CHCĘ POWIEDZIEĆ, ŻE ROZDZIAŁ MI SIĘ PODOBA, ACZKOLWIEK NIE DO KOŃCA. PRZEPRASZAM NO, ALE MUSZE SIĘ WYPOWIEDZIEĆ... :ccccc
JEŻELI TAK DALEJ BĘDZIE TO MADDIE OTWORZY SWÓJ WŁASNY BURDEL. BŁAGAM CIĘ, PRZESTAŃ. WYBIERZ ALBO HARRY, ALBO JUSTIN. NIE NO NA KUMAM, ŻE JEJ SIĘ PODOBA I JEDEN I DRUGI, ALE NIECH WYBIERZE JEDNEGO. MI TEŻ SIĘ OBYDWOJE PODOBAJĄ I SĄ ZAJEBIŚCIE SEKSOWNI, ALE NO KURDE WEŹ ZOBACZ CO ONA Z SIEBIE ROBI. W JEDNYM ROZDZIALE:
1.Liże Justin'a.
2.Liże Harry'ego.
3.Śpi z Justinem.
KURWA I JESZCZE NIE PRZEJMUJE SIĘ STANEM LOCZKA. JA NA JEJ MIEJSCU BYM SIĘ ZAJEBAŁA ZA TO, ŻE W OGÓLE GO TAM ZOSTAWIŁAM!
AHA I MÓWIŁAM ŻE PO TOBIE MOŻNA SIĘ WSZYSTKIEGO SPODZIEWAĆ, ALE NIE MÓWIŁAM TO W AŻ TAKIM SENSIE XDDD TAKI #EROTICMOMENT ZAWALIŁAŚ, ŻE ŁOOOOO KURWA, ZAWAŁ MAM. GDYBY NIE MOMENT Z HARRY'M BYM CI TEGO NIE SKOMENTOWAŁA, ALE NO PO PROSTU MUSIAŁAM, BO SIĘ WKURWIŁAM. KOCHAM MAD I W OGÓLE, ALE JEJ ZACHOWANIE JEST KARYGODNE. I NIE, NIE UWIERZĘ W WINĘ HORMONÓW, LOL HAHAHAHA.
CZYLI USTALAMY:
1. PRZEPRASZASZ MNIE.
2. WRACAMY DO SIEBIE.
3. DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ.
4. JEŻELI NIC Z TEGO NIE ZROZUMIAŁAŚ CZYTAJ WSZYSTKO OD POCZĄTKU.
5. JEŻELI ZAPOMNIAŁAŚ CO MASZ ROBIĆ PATRZ PUNKT 1.
JEŻELI TO PRZECZYTAŁAŚ TO JESTEŚ MISZCZEM <3
JEŻELI WYSTĄPIŁY LITERÓWKI TO I'M SORRY, BEJBE. XD
(UWAGA HEJTY NA MNIE ZA 3,2,1...)
@swag_kitty_lol
jeju... napisałam taki długi komentarz a nie dodał się:c
OdpowiedzUsuńfjaowgjo wybacz ale nie napiszę znowu słowo w słowo:c
a więc
ZBOCZENIEC!♥
HAHAHA rozdział genialny, z resztą jak każdy!
w końcu dowiedziałam się tej tajemnicy skąd Justin Ją zna etc:O
muszę powiedzieć że oryginalny sposób, wielki plusik! ♥
racja, to trochę chamskie ze strony Maddie, powinna się choć lekko zdecydować:c
zraniła Harrego.. Justina w jakiś sposób też.
jeju jeju napisałaś że przy kolejnym rozdziale płakałaś, nie mogę się doczekać aż go przeczytam :o
strasznie jestem ciekawa co tam wymyśliłaś! ♥
nie mogę się doczekać,aww *-*
KOCHAM CIĘ MAM NADZIEJĘ ŻE O TYM WIESZ, OPOWIADANIE TAKŻE ♥
CZEKAM NA KOLEJNY, @mynameislifee xxxx
Czekam na kolejny rozdział, bo ten jak zwykle był świetny ;D
OdpowiedzUsuńDziewczyno JESTEŚ GENIALNA!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zboczony, ale jest SUPER!
Ciekawco będzie dalej :o
jdudufhrssgtfxdtjxjjdjdhaswfjis hihi <3
jestem twoją fanką hahaha :)
@foodloveu
O matko ile się dzieje! :O Dobra cholera, gdybyś teraz mnie spytała kogo wolę, czy Justina, czy Hazzę to byłabym w kropce. I tego kocham i tego i za cholerę nie wiem kogo bym wolała hahaha. Mam wrażenie, że Harold też bierze udział w tej chorej "zabawie" Poza tym uwielbiam to opowiadanie, nie dość że masz talent do pisania, opisujesz tak cudownie, to w dodatku masz niesamowity pomysł. KOCHAM CIĘ!
OdpowiedzUsuń@ontariosman
Masz ogromny talent, matko, ale się wydarzyło!
OdpowiedzUsuńPrzykre jest tylko to, że jest taką "dziwką", bo bawi się uczuciami Hazzy. A przecież nasz loczek też chce brać udział w tym opowiadaniu :(
Trochę podchodzi pod Dangera.
Dziewczyno, masz ogromny potencjał! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz zaskoczysz nas w rozdziałach, kocham cię noo ♥
Pod jakim względem pochodzi pod Dangera? Tam były gangi rywalizujące ze sobą a tutaj są mordercy sprzedający organy. To, że jest tutaj o zabijaniu nic nie znaczy, pozatym nie widzę żadnego podobieństwa tutaj. Danger nie był pierwszym ff związanym z zabijaniem więc przestańcie :/
Usuńzbulwersowana ja
O BOSZ KOCHAM CIĘ NORMALNIE !
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz !!
Justin w akcji hehehehe xd
pisz tak dalej kckckckckckckckc ;*** <3
http://blieveinourlove.blogspot.com/
Wow! Niezłe. Mam nadzieję, że z Harrym bedzie ok. :) @aneta95pl
OdpowiedzUsuńWow! Niezłe. Mam nadzieję, że z Harrym bedzie ok. :) @aneta95pl
OdpowiedzUsuńBŁAGAM CIĘ TYLKO ŻEBY TO NIE BYŁO NIC Z HARRY'M JEZU ŻEBY ON ŻYŁ, KARETKA ZDĄŻYŁA A TEN CHUJ GRUBY NIC MU NIE ZROBIŁ. BOJĘ SIĘ TAK BARDZO JEZU NIE WIEM CZEMU, TO TYLKO FF. WIDZISZ JAK NA MNIE DZIAŁA? DOBRA, JUŻ SPOKÓJ.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mój ulubiony rozdział *ja zboczeniec* ale Harry Harry Harry :( Trochę przeraziło mnie że ci ludzie chcą po prostu zabić Maddie i sprzedać jej organy, jezu to okropne. Najgorsze jest to, że takie rzeczy zdarzają się w realnym życiu. Ciekawa jestem dalszych losów, bo przecież wiecznie nie będą się ukrywać w domu Jusa :o
Kocham Cie jak już mówiłam dgdgdjdjmgmtdjmgmjm
@muliniall
#teamharry
Kurde ! To było mocne xd
OdpowiedzUsuńA co do kolejnego...
Błagam ! Żeby Harry nie umarł ! ;C
@1DMyDreaaam
Po pierwsze: autorka Dangera, powinna się od Ciebie uczyć jak pisać sceny łóżkowe, aby wywoływały uśmiech, a nie obrzydzenie :3
OdpowiedzUsuńPo drugie: OMFG hfioehgwiojfioqehgioewhgqipjoiqqqe4wutju9qiorjwiafjwieofhwg rozdział
Po trzecie: Dziękuję, że mnie informujesz na TT :3
http://diamentowe-imaginy.blogspot.com/
zajebisty rozdział <3 ... tylko błagam Hazza będzie cały
OdpowiedzUsuńhuhu ostry rozdział :P
OdpowiedzUsuńniech laska się ogarnie a nie, lata od jednego do drugiego jak pszczółka na kwiatki! oni są facetami z krwi i kości, mają uczucia! niech teraz już zostanie z Justinem skoro z nim to zrobiła. biedny Harry, mam nadzieję że nic mu się nie stało