wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 4. Jestem tu by cię chronić.

Obudził mnie przyjemny aromat kawy, który zamajaczył w moich nozdrzach natychmiastowo odganiając sen. Otworzyłam powieki i odetchnęłam z ulgą widząc Harrego z kubkiem siedzącego naprzeciw mnie. Uwierzcie mi, to zdecydowanie najlepszy widok, jaki ujrzałam po obudzeniu się. Szczególnie, że kawa, którą trzymał w dłoniach, była dla mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i bez słowa chwyciłam kubek pochłaniając ciepły napój niemalże jednym łykiem.
- Jak się spało? – spytał słodko, po czym uśmiechnął się i odgarnął z twarzy brązowe pukle. Tak, zdecydowanie słowo „uroczy” zostało dla niego stworzone. Nie powiedziałabym tego wcześniej, ale od wczorajszego dnia utwierdziłam się w przekonaniu, że los bywa szalony i nie mogę być pewna co czeka mnie za kilka dni, godzin, a nawet minut.
- W miarę. Gdzie Michelle?
Kompletnie nieprzytomna rozejrzałam się po pokoju dostrzegając idealny porządek i zdecydowany brak mojej przyjaciółki. Nie wiem czemu nie obudziło mnie jej wstawanie, ale nie przeszkadzało mi to, że wyszła wcześniej. Zdarzało się tak już nie raz.
- Musiała pomóc rodzicom, wrócą do dwóch godzin… Możesz zostać ile chcesz, wiesz o tym?
Przytaknęłam lekko głową czując ciepło na sercu. Zupełnie jakby ich dom był moim domem. Może tak faktycznie było?
Jakkolwiek niemiło to brzmi, nie wińcie mnie, ale wciąż byłam przerażona tym, co Justin powiedział mi wczoraj przed snem. Dzisiejszego dnia ponownie wydarzy się coś, co odniesie znaczenie w naszej historii. A jedyne czego mogłam się spodziewać to kompletnego szoku.
- A Justin?
- Odwiozłem go jakieś pół godziny temu. Jesteśmy sami.
Te ostatnie słowa zabrzmiały co najmniej dwuznacznie. Nie musiałam się jednak obawiać, ponieważ Harry udowodnił mi już wczoraj, że nie zrobi nic na co nie mam ochoty. Zaczynałam lubić tego chłopaka. Powoli podniosłam się z łóżka i mijając go, musnęłam ustami jego policzek, powodując uśmiech na jego twarzy.
- Dziękuję za kawę.
Wzięłam prysznic, a gdy woda obmywała moje ciało, pozwoliłam sobie po prostu się rozpłakać. Płacz uwolnił moje emocje, mój strach i lęk, które od kilkunastu godzin siały spustoszenie w moim organizmie. Gorące krople osiadały na mojej skórze i wytapiały ze mnie smutek. Dopiero gdy otuliłam się ręcznikiem, przestałam żałośnie łkać. Ubrałam się w swoje ciuchy i zaplotłam włosy w wysoki kucyk, wychodząc z łazienki. Harry stał naprzeciw drzwi i czekał na mnie.
- Co się dzieje, Maddie? – spytał, robiąc krok w moją stronę. Stanęłam nieruchomo, nie chciałam go okłamać, ale jednocześnie nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Postanowiłam nie odezwać się ani słowem na temat bieżącej sytuacji. Był już kilkanaście centymetrów ode mnie, a jego wyciągnięta dłoń przejechała wzdłuż mojego rozgrzanego ciepłą wodą ramienia. – Możesz zawsze na mnie liczyć.
Przytaknęłam lekko głową. Płacz pozbawił mnie wszelkich pozytywnych emocji, chciałam teraz po prostu zostać sama. Nie mówiąc zbyt wiele, zebrałam wszystkie swoje rzeczy i wróciłam do domu. W drodze zapaliłam papierosa, ponieważ byłam pewna, że taty nie będzie. Była sobota, a w soboty pracuje od rana do wieczora. Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi na zamek i zdjęłam z siebie bluzę i buty. Przemaszerowałam do kuchni i niemalże nie straciłam przytomności, gdy go zobaczyłam.
Justin.
Siedział przy moim stole i jak gdyby nigdy nic się nie stało, popijał kawę.
- Co ty tutaj… - mruknęłam, zastanawiając się gdzie jest mój telefon, żeby wezwać policję. Natychmiastowo wstał i podszedł do mnie, bez słowa mnie do siebie przytulając. Strach mnie sparaliżował i nie byłam w stanie zrobić nic, poza przymknięciem oczu. Jego ciepłe, silne ramiona objęły mnie z czułością, zupełnie jakby dotykał czegoś niezwykle dla siebie ważnego. Wszystko stało się nagle takie obojętne. Czy zrobi mi krzywdę, czy zostawi tak jak teraz, jakie to miało znaczenie?
Pachniał cudowną mieszkanką czegoś mocnego, męskiego, ze słodką wanilią. Pachniał bezpiecznie i może ze względu na ten wyjątkowy zapach zdecydowałam się mu zaufać, wysłuchać go? A może byłam po prostu głupia i naiwna? W końcu odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie błyszczącymi, bursztynowymi oczami. Miałam wrażenie, że ten wzrok ma w sobie całe pokłady smutku i samotności. Zrobiło mi się go momentalnie szkoda, w końcu, póki co, to ja zrobiłam mu więcej krzywdy, niż on mi. Usiadłam na krześle, biorąc jego kubek i upijając łyka ciepłego napoju, który wciąż parował. Justin szybko usiadł na swoim poprzednim miejscu.
- Przepraszam, że się do ciebie włamałem – mruknął słabym głosem. Wciąż nie czuł się dobrze po pobycie w szpitalu i ciekawa byłam, czy w ogóle pozwolili mu go opuścić. Strach odpuścił i pozostała we mnie pustka, bez uczuć i emocji. Otwarta na nowe informacje.
- Nie szkodzi.
- Przepraszam też, że zjadłem ci śniadanie i wypiłem kawę.
- Justin, powiedz mi o co chodzi…
- Chodzi o to, że nie lubię zjadać cudzych śniadań. To niemiłe - powiedział ze spokojem, choć ogromny łobuzerski uśmiech zagościł na jego twarzy. Był szalony, ale w przyjemny sposób. Pokręciłam z uśmiechem głową.
- Mówię serio.
Chłopak westchnął i oblizał końcem języka swoje usta, wyglądając cholernie seksownie. Tak, wciąż wydawał mi się strasznie pociągający, pomimo włamywania się do mnie do domu i codziennego straszenia mnie.
- Musisz wyjechać.
Westchnęłam wzruszając swobodnie ramionami. Upiłam kolejny łyk kawy, która stawała się coraz chłodniejsza. Przymknęłam powieki czując jak płyn przepływa wzdłuż mojego przełyku.
- Nie zrobię nic, dopóki nie powiesz mi o co ci chodzi.
Wsunął palce dłoni pomiędzy swoje włosy przeczesując je i przymknął oczy. Wydawało mi się, że próbuje znaleźć odpowiednie słowa, żeby nie przekazać mi wszystkiego wprost. Jego osoba, zachowanie, słowa…wszystko było owiane jakąś tajemnicą, której wciąż nie mogłam poznać. Moja niecierpliwa natura dawała się we znaki.
- Madison…
- Justin.
W przeciwieństwie do niego, nie pozwalałam sobie na łagodny ton. Byłam wręcz stanowcza, choć mimo wszystko to on był górą. On znał tą niezwykłą przyczynę znajomości ze mną. Przesunął swoją dłoń wzdłuż mojego przedramienia nie odpowiadając na nic. Po prostu badał swoimi palcami moją skórę, jakby chciał z niej coś wyczytać. Nigdy nikt nie dotykał mnie w tak wyjątkowy, delikatny sposób. Miałam wrażenie, że minęły całe godziny zanim dotarł do nadgarstka.
- Nie możesz po prostu mi zaufać? – Justin nie rozumiał jednej ważnej kwestii. Mimo, że jak przypuszczam on wiedział o mnie wiele, ja znałam zaledwie jego imię. Wzruszyłam lekko ramionami i podniosłam wzrok by utkwić go w pięknych i jak zwykle intensywnie bursztynowych tęczówkach chłopaka.
- Jaką mam pewność, że to tobie powinnam zaufać?
- Kochanie, nie widzisz tego? Jestem przy tobie nieustannie, żeby zapewnić ci ochronę.
- Takie coś może mi powiedzieć każdy… - oderwałam nasze spojrzenia od siebie i podniosłam się ruszając na mały spacer wokół kuchni. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Może faktycznie powinnam stanąć po stronie Justina i zaufać mu, robić co należy? Nie miałam pojęcia co takiego mnie czeka. Może lepiej poradziłabym sobie z tym sama? Jednak ta wielka niewiadoma, która również owiana była tajemnicą, mogła być czymś błahym oraz czymś ogromnym… Serce podpowiadało mi zaufać temu przystojnemu chłopakowi, który zdecydowanie mógłby się mną zaopiekować, ale rozum radził pozostać na dystans z nieznajomym. Oparłam się plecami o lodówkę i zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. Justin milczał, dawał mi chwilę na zastanowienie się nad tym wszystkim. Nie byłam odpowiedzialną dziewczyną i często lądowałam w tarapatach, ale żyje się tylko raz prawda? Najwyżej będę tego żałować. Uniosłam lekko kąciki ust tworząc coś w rodzaju niezgrabnego, ale uroczego uśmiechu. Chłopak wstał i stanął naprzeciw mnie, również się uśmiechając.
- Spakuj do niedużej torby najpotrzebniejsze rzeczy i parę kompletów ubrań. Przeprowadzasz się.
- Słucham?! – podniosłam na niego głos. Takich sytuacji nie przewidziałam. I zdecydowanie wolałam nie wdawać się w większe konflikty z rodzicami wynosząc się z domu w wieku siedemnastu lat.
- Zamieszkasz u mnie. To nieodłączny element planu, Maddie.

Co dzieje się w mojej głowie, że ładuję swoją torbę do czarnego Bentleya należącego do Justina? Czemu coś powtarza mi, że muszę mu zaufać, że tak będzie lepiej? Jedzie szybko i wręcz niebezpiecznie, więc szybko żałuję swojej decyzji. Mieszka po drugiej stronie jeziora, więc z jego okien widzę dach mojego domu. Podarował mi pokój na poddaszu i oprócz naszej dwójki i małego psa nikt więcej tu nie mieszka. Siadam na łóżku w moim tymczasowym pokoju i zalewam się łzami. Mój płacz przerywa ciche pukanie do drzwi.
- Płaczesz od godziny.. – mruknął Justin wchodząc do środka i wsunął mi w dłonie kubek gorącej herbaty. Delikatnym ruchem zajął miejsce obok mnie i objął mnie ramieniem. Upiłam łyk i ledwie zdążyłam podnieść wzrok, gdy niebo rozjaśniło się tysiącem iskier, a ogłuszający huk dotarł do moich uszu. Przez moment miałam wrażenie, że ogłuchłam. Z rąk wymsknął mi się błękitny kubek rozlewając gorący napój na podłogę. Justin przytulił mnie do siebie mocno w momencie wybuchu i kolejnym co usłyszałam to jego szybko bijące serce. Wysunęłam się z jego uścisku i stanęłam w oknie, wypatrując źródła okrutnego huku. Moje życie zatrzymało się na moment.
- Justin, mój dom!.. – pisnęłam ściskając dłonie w pięści i osuwając się na kolana. Szybko pojawił się obok mnie, biorąc mnie w ramiona. Na horyzoncie ogromny ogień zajmował drugi brzeg jeziora. W miejscu, gdzie dotychczas stał mój dom, ujrzałam tylko gruzowisko zajęte płomieniami. W panice wyciągnęłam telefon, próbując wykręcić numer do mojego ojca, ale miał wyłączony telefon. Kolejne co pamiętam, to jak tracę przytomność, opadając na kolana Justina.

Obudził mnie delikatny pocałunek w czoło. Za oknami było jasno, słońce rzucało swoje promienie na moją twarz, więc natychmiast zmrużyłam oczy. Justin jest obok. Gładził dłonią moje zimne, blade policzki.
- Tak mi przykro, Maddie…
Nim zdążę sobie przypomnieć, o co mu chodziło czuję, że cała zawartość mojego żołądka wędruje w górę mojego układu pokarmowego, by w końcu wylądować na podłodze obok łóżka. Wymiotowałam kilka minut. Chłopak w tym czasie podtrzymywał moje włosy w górze i wydawał się nie zrażony faktem, że właśnie obrzygałam mu pokój. Gdy skończyłam i upadłam nieprzytomnie na poduszki zostawił mnie na chwilę, by wrócić z zestawem do sprzątania i wyszorować podłogę, pozostawiając po tej nieprzyjemnej przygodzie błyszczące panele i zapach kwiatów.
- Przepraszam, Justin, ja po prostu… Skąd wiedziałeś, że to się stanie? – mruknęłam nieprzytomnie, wyłapując przed sobą jego twarz i otulając ją całą swoim spojrzeniem.
- Mówiłem ci, że jestem tu, by cię chronić.
Złapałam po omacku jego dłoń i splotłam ją ze swoją. Justin znalazł sobie miejsce obok mnie i położył się zwrócony twarzą w moim kierunku, gładząc mnie wolną dłonią po lekko spoconym czole.
- Zdrzemnij się jeszcze. Będę tu, gdy się obudzisz.
Chciałam by tam był.
Nie chciałam nawet myśleć o tym, że aktualnie nie jestem w posiadaniu niczego.
Chciałam by był.

Chciałam czuć się bezpiecznie.

~*~
Zabijcie mnie, wiem, że ten rozdział jest koszmarny. Mam nadzieję, że ten nagły zwrot akcji wynagrodzi wam słabą jakość. Dzisiaj coś dla #teamJustin hehe. 
Dziękuję Wam za tyle wejść i komentarzy, wczoraj niemalże płakałam przez Was (oczywiście, ze szczęścia!).
Kocham Was, moi najwspanialsi :*
@avonsie

15 komentarzy:

  1. ksjdksahjdskahsdjsgjdhgashdfhgas cudny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ten rozdział jest IDEALNY a nie koszmarny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty, ja chyba wole #teamHarry :)masz talent i uwielbiam te odpowiadanie, już nie mogę siędoczekać następnego
    @Fucked_Up_Kid

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku cudowny rozdział, ymmm relacja z Justinem bardzo mnie ciekawi ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. ale słodko fhcgsggbkgy Justin i Madison <3
    Ten rozdział jest ŚWIETNY!
    @foodloveu

    OdpowiedzUsuń
  6. diwahguiebshjkd DOBRZE WIESZ ŻE CIĘ KOCHAM I KOCHAM TO OPOWIADANIE ♥
    nagły zwrot akcji jest naprawdę dobry!
    zaczyna się robić jeszcze fajniej *.*
    aww.. uwielbiam #teamJUSTIN ♥

    JESTEŚ WSPANIAŁA! czekam na kolejny ♥
    @mynameislifee xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. JEDNO-WIELKIE-WOW o_O
    Dziewczyno, powiem szczerze; wpisując się na listę informowanych miałam myśli, że to jest kolejne nudne polskie FF, które będzie ściągane z Dark'a, Cold'a, albo Danger'a.
    ...Ale teraz chcę cię szczerze przeprosić, bo się pomyliłam. To opowiadanie jest cudowne, takie pomysłowe. Nie spodziewałam się, że aż tak mnie to wciągnie. Teraz chce więcej i więcej. Nie mogę się przestać jarać. Nie wiem dziewczyno jak Ty to zrobiłaś, że wpadłaś na taki pomysł, ale gratuluję mózgu. Ja w życiu bym czegoś tak wspaniałego nie wymyśliła.
    Na szczęście nie ściągasz z innych FF (tak mi się wydaje). Harry jako słodki, nieśmiały i tajemniczy gość? No, no. A Maddie to szaleje! Pierwszy raz tak NAPRAWDĘ rozmawiała z Harry'm i już się całowali O_o. W ogóle to ja nie wiem co ten Justin od niej chce. Przecież ona przeprosiła, a ten ją prześladuje. Dobra, rozumiem, że chce ją chronić i bla bla bla w ogóle zakochany, ale no w mordziabonga, żeby się włamywać do jej domu? Ciekawa jestem co teraz dalej będzie z Mad. W ogóle to jestem ciekawa czy jej TATO przeżył. A jeżeli nie? Kurde, co dalej z życiem Mad? Przecież ona ma tylko 17 lat.
    Dziewczyno mam nadzieję, że doprowadzisz tę historię do końca i nie będzie tak, że zawalisz na 10 rozdziale. Tak bardzo się tego boję, bo cię ubóstwiam. Zakochałam się w tym blogu.
    Cholera, zanudzam. Dobra to ja kończę, bo jeszcze umrzesz z nudów, a tego bym nie chciała. Czekam z niecierpliwością na następny!

    @swag_kitty_lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze chcialam dodać, że nie wiem kogo wybrać, bo i #teamHarry i #teamJustin jest zajebisty. No po prostu... nie wiem. Zdaję się na ciebie.
      I nie mów tak, bo rozdział nie jest koszmarny. Jeszcze raz tak powiesz to Cię uduszę, przysięgam. I nie będę patrzeć, że piszesz tak wspaniałe opowiadanie. XDD

      @swag_kitty_lol

      Usuń
  8. BOŻE! Nie raz Ci już pisałam, że to lepsze od Danger'a, bo to naprawdę jest cudowne!
    Tak bardzo chciałabym, aby było więcej scen z Harrym, bo oni są dla siebie stworzeni, a ten pocałunek Harry'ego z Maddie był najlepszym momentem z tych rozdziałów ♥
    Chciałabym, żeby byli razem! Mam nadzieję, że nie stracisz weny i będziesz pisać dalej tak fantastycznie, masz do tego talent dziewczyno! :-)
    Powodzenia i gratuluję tak znakomitego pisania! x
    #harryTEAM

    @nicesmoothies

    OdpowiedzUsuń
  9. LOOOL! Koszmarny rozdział ?! HAHAHAHAHAHAHA!
    Pozdrowienia z podłogi xd
    IDEALNY!*.*
    CUDOWNY! *.*
    Słowa, które mogą go opisać <3
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniałe !!
    kocham tego bloga !! <3 kckckckckckc ;*
    http://blieveinourlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No już sama nie wiem czy jestem #TeamJustin czy #TeamHarry! pogmatwałaś sytuację, dziewczyno! <33333
    http://diamentowe-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. genialne ;) ... tylko zżera mnie ciekawość skąd Justin wiedział, że to się wydarzy xD ?

    OdpowiedzUsuń
  13. ale... ale... ale co się właściwie dzieje?! kurde no! jak to dobrze że jestem do tyłu z rozdziałami to nie jestem zmuszona czekać :P

    OdpowiedzUsuń

podobał Ci się rozdział? skomentuj!