Tak. Ominęło cię bardzo dużo. I mnie chyba też. W głowie mi
się kręciło, ale nie mogłam przecież tak po prostu uciec. A może mogłam? Może
to byłoby najlepsze rozwiązanie na zakończenie tego koszmaru? Tylko wstać i
wyjść, jak gdyby te słowa, które padają w moim kierunku, nigdy nie padły. Chciałabym
móc wymazać z pamięci te okrutne dwadzieścia cztery godziny i żyć tak, jakby to
się nigdy nie wydarzyło. Moje chęci przerastały jednak możliwość ich
realizacji. Stało się. Nie da się cofnąć czasu i pojechać inną drogą, ominąć
tego chłopaka, odciąć się od tej całej historii bez słowa wytłumaczenia. Muszę
stanąć naprzeciw tego, co się dzieje. Wziąć to na barki, zmierzyć się z tym i
zobaczyć, co jeszcze mnie zaskoczy. Wzruszyłam ramionami spoglądając na moją
rozgrzaną przyjaciółkę, która wydawała się bardziej zdezorientowana ode mnie. Chłopak
podniósł się z łóżka i posyłając mi kolejny promienny uśmiech wyszedł wolnym
krokiem z domu, zmierzając w stronę Harrego.
- Możesz mi powiedzieć co się dzieje?
- To jest ten chłopak. Michelle, ja nie mam pojęcia co się
dzieje, ale chcę to już skończyć. Nie znoszę tego dnia.
Dziewczyna objęła mnie ramieniem i przytuliła do siebie
składając na mojej głowie delikatny całus. Przymknęłam powieki i odetchnęłam
ciężko, wywracając oczami.
- Chcesz u mnie spać, aniołku? – spytała podnosząc moją
twarz i spoglądając na mnie z matczyną czułością. Za to kochałam Chelle. Była
przy mnie, jak mama, której mi brakowało. Przytaknęłam gestem głowy. Tak. Przy
niej czułabym się bezpieczniej niż w domu z ojcem, który przy każdej
najbliższej okazji znalazłby pretekst, żeby na mnie nakrzyczeć.
Obudziłam się w środku nocy zalana potem i poczułam, że
muszę się napić. Podniosłam się z łóżka. Niewiele światła dawało odsłonięte
okno, skąd dochodził blask księżyca. Mimo to ujrzałam Michelle, zawiniętą w
kłębek i okrytą szczelnie kocem. Oddychała miarowo, więc spokojnie wstałam i
wyszłam z pokoju do hallu, gdzie powitało mnie chłodne powietrze. Otuliłam
swoją sylwetkę ramionami. Byłam ubrana w przydużą koszulkę Michelle i krótkie
szorty z dresowego materiału. Przemknęłam do kuchni, gdzie było nieco cieplej i
znalazłam w lodówce karton soku pomarańczowego. Nie myślcie o mnie, że się rządziłam,
po prostu dom Michelle był niemalże jak mój dom. Traktowano mnie tam jak drugą
córeczkę i mogłam robić co mi się żywnie podoba. Dlatego też wyjęłam szklankę i
napełniłam ją słodkim napojem, upijając łyka.
- Zły sen? – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam
wysoką sylwetkę Harrego. Był ubrany tylko w czarne spodnie od dresu. W słabym
świetle dostrzegłam jego ładnie umięśnioną klatkę piersiową pokrytą tatuażami. Nie
sądziłam, że ma ich aż tyle. Jego brązowe włosy pozostawały w nieładzie, a
zielone oczy błyszczały odbijając w tęczówkach małą kopię księżyca. Wyglądał…
uroczo. Choć to słowo pasowało do niego najmniej. Uśmiechnęłam się i oparłam
plecami o kuchenny blat, popijając soku.
- Można to tak ująć. A ciebie co sprowadza do kuchni o tej
porze?
Zegarek na ścianie wskazywał czwartą piętnaście. Harry
wsunął się na stół i usiadł naprzeciw mnie machając wesoło nogami.
- Źle mi się śpi w jednoosobowym łóżku z kumplem – zaśmiał się
lekko, a moje ciało przeszył deszcz. On wciąż tu jest. Śpi jak gdyby nigdy nic.
Zmrużyłam oczy chcąc odepchnąć od siebie tą myśl, ale ona wciąż powracała, ze
zdwojoną siłą. – Justin cholernie się wierci, więc wciąż ląduję na podłodze.
Justin.
Ma na imię Justin.
Ma na imię Justin i znajduje się w tym samym domu co ja.
- Skąd się znacie? – spytałam, a chcąc zamaskować drżący
głos, upiłam sporą porcję soku, pozostawiając szklankę pustą.
- To długa historia. Stary przyjaciel, który kiedyś bardzo
mi pomógł. Mam u niego dług wdzięczności, dlatego dzisiaj śpi w moim łóżku.
Przytaknęłam, choć w ten sposób historia stała się jeszcze
bardziej poplątana, a w mojej głowie poczułam ucisk. Nie czułam się w tej
chwili najlepiej i po prostu bałam się, że stracę przytomność.
- Pójdziemy zapalić? – spytałam słabym głosem, unosząc wzrok
na Harrego. Uśmiechnął się i wyjął z kieszeni swoich spodni paczkę czerwonych
Marlboro i zapalniczkę, podając mi je. Wspólnie ruszyliśmy przed dom, siadając
tam, gdzie popołudniu. W mojej głowie tliła się wyłącznie jedna myśl: „On tu jest”. Nie
mogłam się jej pozbyć, choć za wszelką cenę przywoływałam inne wspomnienia. Nic
z tego. Odpaliłam papierosa i przymknęłam oczy powstrzymując napływające do
nich łzy. Nie chciałam okazywać słabości. Harry zajął miejsce obok mnie i również
odpalił papierosa.
- Nie jest ci zimno?
Instynktownie potwierdziłam, ponieważ w lekkim t-shircie i
szortach zamarzałam na śmierć, szczególnie, że powiewał chłodny wiatr. Nie
spodziewałam się, że Styles obejmie mnie ramieniem, przytulając do siebie. Nie
wiedział, jak potrzebowałam takiego kojącego uścisku. Wtuliłam się w niego i
zaciągnęłam papierosem. Jednocześnie wdychałam słodki zapach jego perfum, który
przyjemnie podrażniał mój nos. Był ciepły, wręcz rozpalony, pomimo tego, że nie
miał na sobie koszulki. Wówczas przypomniałam sobie, na co zwróciłam uwagę w
kuchni.
- Masz bardzo dużo tatuaży – rzuciłam od niechcenia,
pozwalając by mój mózg skupił się na czymś innym, niż Justin. Wiedziałam, jak
ma na imię, więc przestał być anonimowym mieszkańcem moich myśli.
- Czy ja wiem… Chciałbym mieć ich jeszcze więcej.
Wyrzucił swój niedopałek i objął mnie mocniej, opierając
brodę na czubku mojej głowy. Ja również skończyłam palić, ale nie chciałam
wracać do tego domu. Bałam się. Odkąd pierwszy raz spotkałam Justina, bałam się
nieustannie i wciąż mocniej. Moje ręce oplotły tors Harrego, jakbym
potrzebowała go, do obrony. Mógłby to być ktoś inny, nieważne. Byleby ktoś był
przy mnie w tym momencie.
- Maddie… - usłyszałam tuż nad uchem i poczułam, jak Harry
unosi moją brodę swoim kciukiem i przyciąga mnie do siebie. Kolejne co czuję,
to jego usta na moich, gdy całuje mnie delikatnie i czule, jakby bał się mnie
uszkodzić. Cholera, co się dzieje? Ledwie przeprowadziliśmy naszą pierwszą
rozmowę, a on mnie całuje… Co najlepsze (a może najgorsze) mi to nie
przeszkadza. Nie odbierzcie mnie, jak jakiejś dziwki. Lubię Harrego, ale to nic
wielkiego. Zwykły brat przyjaciółki. Ale w obecnej sytuacji, oddałabym wiele za
kogoś, kto odciągnie moje myśli od tego psychopaty, Justina. Zielonooki brunet
wydawał się być dobrą alternatywą. Mimo tego, że chciałam go tylko wykorzystać,
to chyba nic złego. On też nie wydawał się mieć innych zamiarów wobec mnie, jak
tylko mnie „zdobyć”. Przejechałam dłonią wzdłuż jego pleców, pogłębiając nasz
pocałunek. Wsunęłam język pomiędzy jego wargi i wolnymi ruchami otaczałam jego
język, łącząc je w namiętnym tańcu. Cholera, dobrze całował. Bardzo dobrze.
Wplótł swoje palce w moje potargane włosy. Smakował papierosami i alkoholem,
ale był to dobry miks. Chciałam go całować do rana. Jego wolna dłoń powędrowała
wzdłuż mojej talii, jakby chciał poznać moje ciało, a ja poczułam, że zaczynam
mieć na niego ochotę. Jednak nie w taki sposób chciałam stracić dziewictwo. Nie,
gdy moją głowę zaprząta lęk o samą siebie, a seks uprawiam, by o tym zapomnieć.
Odsunęłam się powoli od niego i spojrzałam w jego zmrużone oczy. Pragnął mnie i
gdyby mógł, rzucił by się na mnie tu i teraz. Uspokoił się jednak, widząc moją
niechęć. Gdybym obserwowała tą scenkę z boku, po zachowaniu Harrego zrobiłabym
głośne „awwww!”. To było słodkie, że nie chciał mnie wykorzystać.
- Harry, nie zasnę… - mruknęłam wprost w jego usta,
scałowując z nich te słowa. Chciałam opowiedzieć mu moją historię, ale
wiedziałam, że nie mogę. To musiało pozostać we mnie, dopóki nie rozwiąże się,
czego chce ode mnie Justin. – Boję się…
Przytulił mnie mocno, całując moją szyję, a ja poczułam, jak
wypełnia mnie przyjemne ciepło. Mruknęłam coś do siebie i poczułam, że oddycham
szybciej. Dziewczyno, ogarnij się.
- Możesz spać ze mną. Nic ci się przy mnie nie stanie.
Nie mogłam mu powiedzieć, że boję się tego typka, który śpi
u niego w pokoju, więc po prostu zaprzeczyłam głową i wtuliłam się w niego,
jakbym bała się, że po mojej odmowie mnie zostawi. Nic takiego. Przejechał
dłonią na moje plecy i delikatnie je masował okrężnymi ruchami.
- Dlaczego Justin jest w takim złym stanie? – spytałam nagle,
na co Harry odsunął się i spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem. To mówiło
wszystko: „nie mogę ci powiedzieć, to jakiś cholernie dobrze strzeżony sekret”.
Chłopak jednak odpowiedział:
- Sam chciałbym wiedzieć, ale nie mogę zadawać żadnych
pytań. Kazał się odebrać spod szpitala i dać sobie nocleg, tylko na jedną noc. Jutro
mam go odwieźć na lotnisko.
Na lotnisko.
Wyjeżdża.
Zostawi mnie w spokoju.
Uśmiechnęłam się do siebie w myśli, gdy usłyszałam
odchrząknięcie za moimi plecami i ujrzałam go stojącego właśnie tu. Jest
obok mnie Harry, nic mi nie grozi, powtarzałam to sobie jak szalona. Chłopcy
wymienili sympatyczne spojrzenia po czym przywitali się, jakby dopiero co
spotkali się na spacerze w parku.
- Nie możesz spać, stary?
- Nie wiem, cholera… Moje płuca chyba szwankują, wiesz? Ciężko
mi oddychać – mruknął Justin i zajął miejsce obok Harrego, wyciągając papierosa.
- Może rzuć palenie? – zaproponowałam spokojnie, ale szybko
pożałowałam, że się odzywam.
- Wiesz, sądzę, że to raczej przez tego pieprzonego
kierowcę, który z niewiadomych powodów postanowił zmasakrować moje ciało.
Jego uśmiech mówił wszystko. Nawet nie zdałam sobie sprawy
co powiedział Harry, gdy zostawił nas na chwilę samych i zniknął w domu. Chyba
poszedł się ubrać…
- Gdyby ten pieprzony kierowca wiedział, że będziesz go
później prześladować, na pewno nie zadzwoniłby po karetkę.
- Gdyby ten pieprzony kierowca wiedział, czemu go
prześladuję, nie mówiłby takich rzeczy.
- To mi to w końcu powiedz, czekam na to! – mój ton uniósł
się i poczułam się szalenie odważna. Adrenalina strzeliła mi do głowy.
- Po prostu daj się chronić.
- Cholera, przed czym?
Zaciągnął się papierosem wypuszczając powoli dym w moją
stronę. Otulił nim moją twarz, a ja aż odkaszlnęłam czując mocny zapach
tytoniu. Palił jakieś mocne fajki.
- Aktualnie jesteś moim oczkiem w głowie. Nie zadawaj pytań
i nie utrudniaj mi tego. Po prostu będę zawsze w pobliżu.
- Jutro jedziesz na lotnisko… - zauważyłam i odgoniłam
resztki dymu dłonią. Powietrze rozrzedziło się i widziałam jego seksowną twarz.
Tak, seksowną. I nie wiem czemu podniecała mnie perspektywa, że będę chroniona.
Choć wciąż bałam się go jak ognia.
- Może to część mojego planu?
Puścił do mnie oczko i zgasił niedopałek na ulicy. Przeczesał
włosy palcami, wyciągając je w górę i rozejrzał się. Upewnił się, że jesteśmy
sami i położył dłoń na mojej dłoni. Coś podpowiedziało mi, by nie ruszać się,
dopóki nie poznam jego zamiarów.
- Wyśpij się, kochanie. Jutro czeka nas męczący dzień.
~*~
Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale wyszłam z moim chłopakiem zanim go dokończyłam, a wróciłam za późno, by pisać go dalej. Dlatego pojawia się dopiero dzisiaj. Mam nadzieję, że warto było czekać, coo? Jak wam się podoba? I jak określacie się teraz, jesteście #teamHarry czy #teamJustin? Dajcie znać.
Kocham Was. :*
@avonsie
jestem #TeamJustinAndHarry :3 #świente ghwefiawegbbuiewgfiuwf
OdpowiedzUsuńJEZU CHRYSTE fjiegskvd
OdpowiedzUsuńkocham Cię, ale to już wiesz *.*
rozdział jak zwykle GENIALNY! ♥
Aww... kurde ciekawe jakie zamiary ma Justin!
i szczerze sama nie wiem co wole.. no na razie niech będą o Nią zazdrośni, haha <3
a ten pocałunek, myryry:D
czekam na kolejny, aw!
pozdrawiam, @mynameislifee <3
hxhdfddhcfbsg OMG CUDOOOWNY ROZDZIAŁ <3
OdpowiedzUsuńJESTEM CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ :O
@foodloveu
OJEZU!
OdpowiedzUsuńPROSZĘ CIĘ, PROSZĘ, PROOOOSZĘ, NIECH HARRY BĘDZIE Z MADDIE. ONI SĄ TACY OABOAUBAOUBAOAUABUJBKSAFJKDBSG! Ale Justin, jeju, taki tajemniczy jest według mnie, po prostu cuuuudo! Nie mogę się doczekać nn. <3
Boże, Boże, Boże! ♥
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam chyba! To jest 100 razy lepsze niż Danger!
Chyba najlepsze opowiadanie jakie czytałam!
Pisz częściej, nie mogę się doczekać kolejnej części!
Jestem pełna emocji. Mogę sobie tylko wyobrazić pocałunek Maddie z Harry'm!
Proszę Cię, niech oni będą ze sobą #teamHARRY ♥
Najlepsze opowiadanie >>>
@nicesmoothies
Niesamowite! *.*
OdpowiedzUsuńPowoli zakochuję się w twoim opowiadaniu ♥
Cholera! Dobra jesteś ;D
Czekam na next! ^.^
#TeamHarry ♥
@1DMyDreaaam
jezu jakie to jest cudowne ♥
OdpowiedzUsuńdopiero 3 rozdział, a ja już umieram co dalej <3 jestes niesamowita ♥
hmm, który team to nie wiem, ale chyba wolałabym #teamHarry @hii_everyone
to jest niesamowite <3
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym opowiadaniu.
#TeamHarry <3
@siematucycki
BOSKIE ! kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńhttp://blieveinourlove.blogspot.com/
Jesteś nominowana do The Versatile Blogger na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://blieveinourlove.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html
Dzięki!:)
Usuńhfjsdgh czekam na następny
OdpowiedzUsuń#tamtenHarry ma byc z Hazzą
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie ;D czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńTEAM JUSTINA, MA BYĆ Z JUSTINEEM!!!
OdpowiedzUsuńSUPER ;)
ok to opowiadanie jest kurewsko dobre <3 ... dawno takiego nie czytałam xD
OdpowiedzUsuńTeraz to już kurwa tym bardziej nie mogę się zdecydowwać, dzięki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie <3
obiecałam że określę team. wolę harry'ego. wydaje mi się prawdziwszy i bardziej szczery od Justina który jest jedną wielka tajemnicą.
OdpowiedzUsuń