poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 3. Po prostu będę zawsze w pobliżu.

Tak. Ominęło cię bardzo dużo. I mnie chyba też. W głowie mi się kręciło, ale nie mogłam przecież tak po prostu uciec. A może mogłam? Może to byłoby najlepsze rozwiązanie na zakończenie tego koszmaru? Tylko wstać i wyjść, jak gdyby te słowa, które padają w moim kierunku, nigdy nie padły. Chciałabym móc wymazać z pamięci te okrutne dwadzieścia cztery godziny i żyć tak, jakby to się nigdy nie wydarzyło. Moje chęci przerastały jednak możliwość ich realizacji. Stało się. Nie da się cofnąć czasu i pojechać inną drogą, ominąć tego chłopaka, odciąć się od tej całej historii bez słowa wytłumaczenia. Muszę stanąć naprzeciw tego, co się dzieje. Wziąć to na barki, zmierzyć się z tym i zobaczyć, co jeszcze mnie zaskoczy. Wzruszyłam ramionami spoglądając na moją rozgrzaną przyjaciółkę, która wydawała się bardziej zdezorientowana ode mnie. Chłopak podniósł się z łóżka i posyłając mi kolejny promienny uśmiech wyszedł wolnym krokiem z domu, zmierzając w stronę Harrego.
- Możesz mi powiedzieć co się dzieje?
- To jest ten chłopak. Michelle, ja nie mam pojęcia co się dzieje, ale chcę to już skończyć. Nie znoszę tego dnia.
Dziewczyna objęła mnie ramieniem i przytuliła do siebie składając na mojej głowie delikatny całus. Przymknęłam powieki i odetchnęłam ciężko, wywracając oczami.
- Chcesz u mnie spać, aniołku? – spytała podnosząc moją twarz i spoglądając na mnie z matczyną czułością. Za to kochałam Chelle. Była przy mnie, jak mama, której mi brakowało. Przytaknęłam gestem głowy. Tak. Przy niej czułabym się bezpieczniej niż w domu z ojcem, który przy każdej najbliższej okazji znalazłby pretekst, żeby na mnie nakrzyczeć.

Obudziłam się w środku nocy zalana potem i poczułam, że muszę się napić. Podniosłam się z łóżka. Niewiele światła dawało odsłonięte okno, skąd dochodził blask księżyca. Mimo to ujrzałam Michelle, zawiniętą w kłębek i okrytą szczelnie kocem. Oddychała miarowo, więc spokojnie wstałam i wyszłam z pokoju do hallu, gdzie powitało mnie chłodne powietrze. Otuliłam swoją sylwetkę ramionami. Byłam ubrana w przydużą koszulkę Michelle i krótkie szorty z dresowego materiału. Przemknęłam do kuchni, gdzie było nieco cieplej i znalazłam w lodówce karton soku pomarańczowego. Nie myślcie o mnie, że się rządziłam, po prostu dom Michelle był niemalże jak mój dom. Traktowano mnie tam jak drugą córeczkę i mogłam robić co mi się żywnie podoba. Dlatego też wyjęłam szklankę i napełniłam ją słodkim napojem, upijając łyka.
- Zły sen? – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam wysoką sylwetkę Harrego. Był ubrany tylko w czarne spodnie od dresu. W słabym świetle dostrzegłam jego ładnie umięśnioną klatkę piersiową pokrytą tatuażami. Nie sądziłam, że ma ich aż tyle. Jego brązowe włosy pozostawały w nieładzie, a zielone oczy błyszczały odbijając w tęczówkach małą kopię księżyca. Wyglądał… uroczo. Choć to słowo pasowało do niego najmniej. Uśmiechnęłam się i oparłam plecami o kuchenny blat, popijając soku.
- Można to tak ująć. A ciebie co sprowadza do kuchni o tej porze?
Zegarek na ścianie wskazywał czwartą piętnaście. Harry wsunął się na stół i usiadł naprzeciw mnie machając wesoło nogami.
- Źle mi się śpi w jednoosobowym łóżku z kumplem – zaśmiał się lekko, a moje ciało przeszył deszcz. On wciąż tu jest. Śpi jak gdyby nigdy nic. Zmrużyłam oczy chcąc odepchnąć od siebie tą myśl, ale ona wciąż powracała, ze zdwojoną siłą. – Justin cholernie się wierci, więc wciąż ląduję na podłodze.
Justin.
Ma na imię Justin.
Ma na imię Justin i znajduje się w tym samym domu co ja.
- Skąd się znacie? – spytałam, a chcąc zamaskować drżący głos, upiłam sporą porcję soku, pozostawiając szklankę pustą.
- To długa historia. Stary przyjaciel, który kiedyś bardzo mi pomógł. Mam u niego dług wdzięczności, dlatego dzisiaj śpi w moim łóżku.
Przytaknęłam, choć w ten sposób historia stała się jeszcze bardziej poplątana, a w mojej głowie poczułam ucisk. Nie czułam się w tej chwili najlepiej i po prostu bałam się, że stracę przytomność.
- Pójdziemy zapalić? – spytałam słabym głosem, unosząc wzrok na Harrego. Uśmiechnął się i wyjął z kieszeni swoich spodni paczkę czerwonych Marlboro i zapalniczkę, podając mi je. Wspólnie ruszyliśmy przed dom, siadając tam, gdzie popołudniu. W mojej głowie tliła się wyłącznie jedna myśl: „On tu jest”. Nie mogłam się jej pozbyć, choć za wszelką cenę przywoływałam inne wspomnienia. Nic z tego. Odpaliłam papierosa i przymknęłam oczy powstrzymując napływające do nich łzy. Nie chciałam okazywać słabości. Harry zajął miejsce obok mnie i również odpalił papierosa.
- Nie jest ci zimno?
Instynktownie potwierdziłam, ponieważ w lekkim t-shircie i szortach zamarzałam na śmierć, szczególnie, że powiewał chłodny wiatr. Nie spodziewałam się, że Styles obejmie mnie ramieniem, przytulając do siebie. Nie wiedział, jak potrzebowałam takiego kojącego uścisku. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam papierosem. Jednocześnie wdychałam słodki zapach jego perfum, który przyjemnie podrażniał mój nos. Był ciepły, wręcz rozpalony, pomimo tego, że nie miał na sobie koszulki. Wówczas przypomniałam sobie, na co zwróciłam uwagę w kuchni.
- Masz bardzo dużo tatuaży – rzuciłam od niechcenia, pozwalając by mój mózg skupił się na czymś innym, niż Justin. Wiedziałam, jak ma na imię, więc przestał być anonimowym mieszkańcem moich myśli.
- Czy ja wiem… Chciałbym mieć ich jeszcze więcej.
Wyrzucił swój niedopałek i objął mnie mocniej, opierając brodę na czubku mojej głowy. Ja również skończyłam palić, ale nie chciałam wracać do tego domu. Bałam się. Odkąd pierwszy raz spotkałam Justina, bałam się nieustannie i wciąż mocniej. Moje ręce oplotły tors Harrego, jakbym potrzebowała go, do obrony. Mógłby to być ktoś inny, nieważne. Byleby ktoś był przy mnie w tym momencie.
- Maddie… - usłyszałam tuż nad uchem i poczułam, jak Harry unosi moją brodę swoim kciukiem i przyciąga mnie do siebie. Kolejne co czuję, to jego usta na moich, gdy całuje mnie delikatnie i czule, jakby bał się mnie uszkodzić. Cholera, co się dzieje? Ledwie przeprowadziliśmy naszą pierwszą rozmowę, a on mnie całuje… Co najlepsze (a może najgorsze) mi to nie przeszkadza. Nie odbierzcie mnie, jak jakiejś dziwki. Lubię Harrego, ale to nic wielkiego. Zwykły brat przyjaciółki. Ale w obecnej sytuacji, oddałabym wiele za kogoś, kto odciągnie moje myśli od tego psychopaty, Justina. Zielonooki brunet wydawał się być dobrą alternatywą. Mimo tego, że chciałam go tylko wykorzystać, to chyba nic złego. On też nie wydawał się mieć innych zamiarów wobec mnie, jak tylko mnie „zdobyć”. Przejechałam dłonią wzdłuż jego pleców, pogłębiając nasz pocałunek. Wsunęłam język pomiędzy jego wargi i wolnymi ruchami otaczałam jego język, łącząc je w namiętnym tańcu. Cholera, dobrze całował. Bardzo dobrze. Wplótł swoje palce w moje potargane włosy. Smakował papierosami i alkoholem, ale był to dobry miks. Chciałam go całować do rana. Jego wolna dłoń powędrowała wzdłuż mojej talii, jakby chciał poznać moje ciało, a ja poczułam, że zaczynam mieć na niego ochotę. Jednak nie w taki sposób chciałam stracić dziewictwo. Nie, gdy moją głowę zaprząta lęk o samą siebie, a seks uprawiam, by o tym zapomnieć. Odsunęłam się powoli od niego i spojrzałam w jego zmrużone oczy. Pragnął mnie i gdyby mógł, rzucił by się na mnie tu i teraz. Uspokoił się jednak, widząc moją niechęć. Gdybym obserwowała tą scenkę z boku, po zachowaniu Harrego zrobiłabym głośne „awwww!”. To było słodkie, że nie chciał mnie wykorzystać.
- Harry, nie zasnę… - mruknęłam wprost w jego usta, scałowując z nich te słowa. Chciałam opowiedzieć mu moją historię, ale wiedziałam, że nie mogę. To musiało pozostać we mnie, dopóki nie rozwiąże się, czego chce ode mnie Justin. – Boję się…
Przytulił mnie mocno, całując moją szyję, a ja poczułam, jak wypełnia mnie przyjemne ciepło. Mruknęłam coś do siebie i poczułam, że oddycham szybciej. Dziewczyno, ogarnij się.
- Możesz spać ze mną. Nic ci się przy mnie nie stanie.
Nie mogłam mu powiedzieć, że boję się tego typka, który śpi u niego w pokoju, więc po prostu zaprzeczyłam głową i wtuliłam się w niego, jakbym bała się, że po mojej odmowie mnie zostawi. Nic takiego. Przejechał dłonią na moje plecy i delikatnie je masował okrężnymi ruchami.
- Dlaczego Justin jest w takim złym stanie? – spytałam nagle, na co Harry odsunął się i spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem. To mówiło wszystko: „nie mogę ci powiedzieć, to jakiś cholernie dobrze strzeżony sekret”. Chłopak jednak odpowiedział:
- Sam chciałbym wiedzieć, ale nie mogę zadawać żadnych pytań. Kazał się odebrać spod szpitala i dać sobie nocleg, tylko na jedną noc. Jutro mam go odwieźć na lotnisko.
Na lotnisko.
Wyjeżdża.
Zostawi mnie w spokoju.
Uśmiechnęłam się do siebie w myśli, gdy usłyszałam odchrząknięcie za moimi plecami i ujrzałam go stojącego właśnie tu. Jest obok mnie Harry, nic mi nie grozi, powtarzałam to sobie jak szalona. Chłopcy wymienili sympatyczne spojrzenia po czym przywitali się, jakby dopiero co spotkali się na spacerze w parku.
- Nie możesz spać, stary?
- Nie wiem, cholera… Moje płuca chyba szwankują, wiesz? Ciężko mi oddychać – mruknął Justin i zajął miejsce obok Harrego, wyciągając papierosa.
- Może rzuć palenie? – zaproponowałam spokojnie, ale szybko pożałowałam, że się odzywam.
- Wiesz, sądzę, że to raczej przez tego pieprzonego kierowcę, który z niewiadomych powodów postanowił zmasakrować moje ciało.
Jego uśmiech mówił wszystko. Nawet nie zdałam sobie sprawy co powiedział Harry, gdy zostawił nas na chwilę samych i zniknął w domu. Chyba poszedł się ubrać…
- Gdyby ten pieprzony kierowca wiedział, że będziesz go później prześladować, na pewno nie zadzwoniłby po karetkę.
- Gdyby ten pieprzony kierowca wiedział, czemu go prześladuję, nie mówiłby takich rzeczy.
- To mi to w końcu powiedz, czekam na to! – mój ton uniósł się i poczułam się szalenie odważna. Adrenalina strzeliła mi do głowy.
- Po prostu daj się chronić.
- Cholera, przed czym?
Zaciągnął się papierosem wypuszczając powoli dym w moją stronę. Otulił nim moją twarz, a ja aż odkaszlnęłam czując mocny zapach tytoniu. Palił jakieś mocne fajki.
- Aktualnie jesteś moim oczkiem w głowie. Nie zadawaj pytań i nie utrudniaj mi tego. Po prostu będę zawsze w pobliżu.
- Jutro jedziesz na lotnisko… - zauważyłam i odgoniłam resztki dymu dłonią. Powietrze rozrzedziło się i widziałam jego seksowną twarz. Tak, seksowną. I nie wiem czemu podniecała mnie perspektywa, że będę chroniona. Choć wciąż bałam się go jak ognia.
- Może to część mojego planu?
Puścił do mnie oczko i zgasił niedopałek na ulicy. Przeczesał włosy palcami, wyciągając je w górę i rozejrzał się. Upewnił się, że jesteśmy sami i położył dłoń na mojej dłoni. Coś podpowiedziało mi, by nie ruszać się, dopóki nie poznam jego zamiarów.

- Wyśpij się, kochanie. Jutro czeka nas męczący dzień. 

~*~

Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale wyszłam z moim chłopakiem zanim go dokończyłam, a wróciłam za późno, by pisać go dalej. Dlatego pojawia się dopiero dzisiaj. Mam nadzieję, że warto było czekać, coo? Jak wam się podoba? I jak określacie się teraz, jesteście #teamHarry czy #teamJustin? Dajcie znać.
Kocham Was. :*
@avonsie

18 komentarzy:

  1. jestem #TeamJustinAndHarry :3 #świente ghwefiawegbbuiewgfiuwf

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU CHRYSTE fjiegskvd

    kocham Cię, ale to już wiesz *.*
    rozdział jak zwykle GENIALNY! ♥
    Aww... kurde ciekawe jakie zamiary ma Justin!
    i szczerze sama nie wiem co wole.. no na razie niech będą o Nią zazdrośni, haha <3
    a ten pocałunek, myryry:D

    czekam na kolejny, aw!

    pozdrawiam, @mynameislifee <3

    OdpowiedzUsuń
  3. hxhdfddhcfbsg OMG CUDOOOWNY ROZDZIAŁ <3
    JESTEM CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ :O
    @foodloveu

    OdpowiedzUsuń
  4. OJEZU!
    PROSZĘ CIĘ, PROSZĘ, PROOOOSZĘ, NIECH HARRY BĘDZIE Z MADDIE. ONI SĄ TACY OABOAUBAOUBAOAUABUJBKSAFJKDBSG! Ale Justin, jeju, taki tajemniczy jest według mnie, po prostu cuuuudo! Nie mogę się doczekać nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, Boże, Boże! ♥
    Nie wytrzymam chyba! To jest 100 razy lepsze niż Danger!
    Chyba najlepsze opowiadanie jakie czytałam!
    Pisz częściej, nie mogę się doczekać kolejnej części!
    Jestem pełna emocji. Mogę sobie tylko wyobrazić pocałunek Maddie z Harry'm!
    Proszę Cię, niech oni będą ze sobą #teamHARRY ♥
    Najlepsze opowiadanie >>>

    @nicesmoothies

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite! *.*
    Powoli zakochuję się w twoim opowiadaniu ♥
    Cholera! Dobra jesteś ;D
    Czekam na next! ^.^
    #TeamHarry ♥
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń
  7. jezu jakie to jest cudowne ♥
    dopiero 3 rozdział, a ja już umieram co dalej <3 jestes niesamowita ♥
    hmm, który team to nie wiem, ale chyba wolałabym #teamHarry @hii_everyone

    OdpowiedzUsuń
  8. to jest niesamowite <3
    zakochałam się w tym opowiadaniu.
    #TeamHarry <3
    @siematucycki

    OdpowiedzUsuń
  9. BOSKIE ! kiedy nn ?
    http://blieveinourlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś nominowana do The Versatile Blogger na moim blogu
    http://blieveinourlove.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  11. hfjsdgh czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  12. #tamtenHarry ma byc z Hazzą

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne opowiadanie ;D czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. TEAM JUSTINA, MA BYĆ Z JUSTINEEM!!!
    SUPER ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ok to opowiadanie jest kurewsko dobre <3 ... dawno takiego nie czytałam xD

    OdpowiedzUsuń
  16. Teraz to już kurwa tym bardziej nie mogę się zdecydowwać, dzięki.
    Uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  17. obiecałam że określę team. wolę harry'ego. wydaje mi się prawdziwszy i bardziej szczery od Justina który jest jedną wielka tajemnicą.

    OdpowiedzUsuń

podobał Ci się rozdział? skomentuj!