środa, 24 lipca 2013

Rozdział 9. Będę twój.

Czy ten nowy rozdział mojego życia powinien się nazywać „Z Harry’m”? Oficjalnie nie jesteśmy przecież parą. Pomimo mieszkania w jednym domu i spędzania ze sobą non stop niemalże miesiąca. Wspólnie jeździliśmy do szkoły i jedliśmy w niej lunch, a następnie razem wracaliśmy do domu, by tylko we dwójkę (lub z ewentualną obecnością Michelle) uczyć się, a później zajmować sobie resztę dnia. Sytuacja uspokoiła się. Od czasu gdy zamieszkałam ze Stylesami nie miało miejsce nic niebezpiecznego i w sumie poza tym, że przypadkiem poślizgnęłam się na lodzie i skręciłam kostkę, nie działo się nic specjalnie zagrażającego mojemu zdrowiu. Co jakiś czas pozwalałam sobie na nocowanie w łóżku Harry’ego. Szczególnie wtedy, gdy odwiedzała nas policja i zadawała setki pytań o śmierć ojca. Śledztwo utknęło w martwym punkcie i próbowano znaleźć jakichkolwiek świadków, jakąkolwiek poszlakę… na nic. Mama, gdy dowiedziała się o tym, że jej były mąż nie żyje odparła tylko: „Och, skarbie… Może chcesz zamieszkać teraz u mnie?”, ale gdy odmówiłam, zamilkła ponownie na kolejnych kilkanaście miesięcy. Nikt więcej nie interesował się moim życiem i miałam nadzieję, że tak pozostanie przynajmniej przez kolejne pół roku, do momentu, aż skończę osiemnaście lat.
Pewnego dnia, gdy właśnie obudziłam się w pokoju szatyna, on siadał kompletnie ubrany na skraju łóżka. Była sobota, więc wydawało mi się to co najmniej dziwne… Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziesiątą i przeciągnęłam się leniwie.
- Wyspana? – zapytał ze słodkim uśmiechem na ustach i nachylił się, by złożyć na moim policzku delikatny pocałunek. Dzięki temu małemu, ale cholernie przyjemnemu gestowi i moje usta ułożyły się w delikatny uśmiech. Przytaknęłam gestem głowy w odpowiedzi na jego pytanie i odgarnęłam dłonią szalone włosy, które wtargnęły na moją twarz. – Wiesz co lubię najbardziej od czasu, gdy tu mieszkasz? Patrzeć na to, jak się budzisz. To chyba najpiękniejszy widok, jaki miałem okazję zobaczyć.
- Obserwujesz mnie, gdy śpię? – oburzyłam się i zarazem poczułam zawstydzona.
- Oczywiście, że tak.
- Harry! – pisnęłam i schowałam twarz w dłonie, ponieważ poczułam gorący rumieniec zalewający moje policzki. – Nie rób tego nigdy więcej.
Zaśmiał się krótko i chwycił moje dłonie w swoje, odsłaniając moją buzię. Przysunął się, splatając nasze palce, a następnie nachylił, by dotknąć rozchylonymi, gorącymi wargami moich ust. Pocałował mnie na powitanie w sposób czuły i delikatny. Miałam wrażenie, że rozpływam się pod wpływem dotyku jego pełnych malinowych ust smakujących tak słodko i rozkosznie. Lubiłam pocałunki z Harry’m, bo były przepełnione uczuciem, pochłaniały mnie bez pamięci i czasem, gdy odsuwaliśmy się od siebie niechętnie, kręciło mi się delikatnie w głowie. Oprócz tego bywały dni, w których nasze czułości powodowały motyle trzepoczące skrzydłami w moim brzuchu.
- Masz jakieś plany na wieczór? – zapytał, choć odpowiedź była oczywista. Nie wychodziłam za wiele odkąd się tu przeniosłam. W zasadzie moimi jedynymi przyjaciółmi był on i Michelle. Czasami rozmawiałam z innymi dziewczynami w szkole, ale miałam wrażenie, że nie pasuję do ich świata. Były zbyt głośne i za często udawały kretynki, by móc z nimi normalnie rozmawiać. A chłopcy, cóż… starali się znaleźć kogoś do łóżka, a gdy im odmawiano robili się niemili i mieli cię gdzieś. Wzruszyłam ramionami.
- Raczej nie, a co?
- Impreza u Tim’a?
Próbowałam przypomnieć sobie kim jest Tim, ale szybko przed oczyma pojawił mi się jego obraz. Wysoki, umięśniony chłopak w sportowych koszulkach i spodniach od dresu, niemalże cały czas chodził z piłką od koszykówki pod ręką. Latały za nim tłumy dziewczyn i… cóż, był przystojny i miał niezłe muskuły, ale poza tym dysponował niezwykłą pustką w głowie. Ale miał kasę, a to się teraz liczyło. No i piękny, ogromny dom. Mimo, że nie do końca chciałabym iść na taką imprezę, nie miałam w zasadzie innych planów i zgodziłam się na jego propozycję.
- Michelle pojedzie z tobą na zakupy… - oznajmił spokojnie, ale miał stuprocentową rację. Odkąd tu mieszkam chodzę tylko w kilku kompletach ubrań, czasami pożyczając coś od Chelle. Swoje oszczędności z karty kredytowej przelałam na konto mamy Styles, w ramach za rekompensatę za utrzymanie mnie. Zostałam bez grosza, więc nie mogłam sama iść i kupić jakiś ciuchów. – Dam ci swoją kartę, nie martw się o koszty. Chcę, żebyś kupiła coś, w czym będziesz wyglądała i czuła się świetnie. Wiesz, to taki nasz wspólny debiut, wszyscy się dowiedzą, że my… jesteśmy razem.
A jednak! Cholera, to szalone. Wybiorę się na imprezę, by pokazać wszystkim, że jestem z Harry’m. Poczułam ukłucie w dołku, ale perspektywa zakupów szybko wyciągnęła mnie z łóżka.

Nałożyłam tusz na rzęsy wykańczając w ten sposób mój makijaż. Był może dość mocny, ale nadawał się na wieczorne wyjście. Poza tym idealnie komponował się z zakręconymi włosami i obcisłą czarną sukienką, którą kupiłyśmy razem z Michelle. Pożyczyłam od niej szalenie wysokie obcasy obite złotymi ćwiekami i małą złotą torebkę, którą zawiesiłam na ramieniu. Przeszłam się po pokoju krokiem modelki i spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która uśmiechała się szeroko.
- Wyglądasz olśniewająco, kochanie – odparła klaszcząc w dłonie. Miała na sobie dokładnie taką samą sukienkę tylko w kolorze neonowego, mocnego różu, czarne szpilki i czarną torebkę do ręki.
- Nie. Wyglądamy olśniewająco! – poprawiłam ją dając mocny akcent na „my”. Zachichotała uroczo i przytuliła mnie.
- W końcu coś odprężającego po tych kilku miesiącach męki…
- Masz racje, Michelle. Musimy wykorzystać dzisiejszy wieczór. Mam nadzieję, że będziesz bawić się dobrze i uwiedziesz nie jednego przystojniaka.
- A ja mam nadzieję, że będziesz się jak najwięcej uśmiechać dzięki mojemu bratu.
Dokładnie w tym momencie pojawił się Harry i – zabijcie mnie – wyglądał tak cholernie seksownie, że mogłabym rzucić się na niego w tym momencie. Założył zwykły czarny top, wycięty na bokach, tak, że idealnie odsłaniał jego mięśnie na klatce piersiowej i ramionach dodatkowo eksponując tatuaże. Do tego dobrał ciemne jeansy ze zwężanymi nogawkami, a jego tyłek wyglądał szalenie apetycznie w tych spodniach. Na nogach miał czarne conversy, na szyi wisiał srebrny nieśmiertelnik, a na nadgarstkach kilka bransoletek. Rozpoznałam jedną z nich, intensywnie czerwoną – w moim ulubionym kolorze. Chwyciłam dłoń Stylesa i złapałam za tą bransoletkę spoglądając na niego uśmiechem.
- Jejku, czy to…?
- Tak, znalazłem ją jakiś czas temu w pokoju Michelle podczas wielkiego sprzątania i postanowiłem ją sobie przygarnąć.
- To niemiłe kraść czyjeś rzeczy, ale zarazem tak urocze i słodkie, że wybaczam ci to – wtrąciła się Michelle i wyszła z pokoju zostawiając nas samych. Harry miał na nadgarstku bransoletkę z koralików, które układały się w słowa: „księżniczka Maddie”. Nie wińcie mnie, miałam ją od małego i kupiłam ją na jakimś straganie podczas pierwszych i ostatnich wakacji z rodzicami. Byliśmy wtedy na Florydzie i od tamtej pory nie rozstawałam się z nią, uważając, że jest przepiękna. Niedługo mój szczęśliwy amulet przepadł na zawsze i stwierdziłam, że i tak już z niej wyrosłam. Uwierzcie, łzy napłynęły mi do oczu, gdy zobaczyłam ją na nadgarstku tego chłopaka. Oplotłam dłońmi jego szyję i wpiłam się w jego usta całując go bez granic. Chciałam po prostu czuć go przy sobie, chłonąć jego obecność. Czułam, że moje serce bije szybciej, gdy jego dłonie umiejscowiły się na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie, by nasze ciała się dotykały. Niechętnie pozwoliłam mu przerwać pocałunek. Chwycił pomiędzy kciuk a palec wskazujący mój podbródek i podciągnął moją twarz w górę, by napotkać moje spojrzenie.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, Madison. Jesteś moją księżniczką. Chcę, żebyś wiedziała, że cokolwiek się stanie, będę dla ciebie. Będę twój. Nie umiem nazwać tego, co się ze mną dzieje, gdy jesteś obok, to jest po prostu… cudowne. Pierwszy raz czuję coś takiego i podoba mi się to, kurwa, jestem taki szczęśliwy – mruknął te ostatnie słowa wprost do moich ust, na których zostawił krótki pocałunek. Byłam taka roztrzęsiona, że z trudem zdołałam złapać oddech w płuca. – Ja chyba… - dodał po chwili zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów, ale ja doskonale wiedziałam, co chce mi przekazać.
- Ja chyba ciebie też, Harry.

Wyobraźcie sobie kilkanaście par oczu wbijających w was ostre, przeszywające spojrzenie. Kilkanaście osób, które stoją nieopodal i rozmawiają półszeptem, a jedyne co słyszycie z ich rozmów to padające co chwile wasze imię. W dodatku tymi osobami są najbardziej wpływowe dziewczyny w szkole, które jedną plotką mogą zmieść waszą pozycję w społeczeństwie i sprawić, że znienawidzicie szkoły i będziecie się czuli jak u bram piekieł wchodząc do niej. Tak właśnie się czułam. Mimo, że Harry przyciskał mnie do swojego boku, gdy witał się z osobami, które kojarzyłam tylko z mijania się na szkolnym korytarzu, czułam się samotnie na tym polu bitwy. Michelle szybko zniknęła ze swoimi znajomymi z kółka matematycznego i pozostawiła mnie samą. Okej, z Harry’m, ale to zupełnie coś innego. Chłopcy nigdy nie rozumieją tych dziewczęcych, licealnych problemów.
- Maddie, poznaj Ashley. To moja najlepsza przyjaciółka – powiedział chłopak niespodziewanie i wskazał gestem głowy chyba najseksowniejszą dziewczynę, jaką widziałam na oczy. Miałam wrażenie, że stoję przed jakimś bóstwem i, kurwa, ona była najlepszą przyjaciółką Harry’ego. Poczułam ukłucie w żołądku. Tak, byłam zazdrosna, nie dziwcie się. Ta długonoga blondynka o twarzy anioła uśmiechnęła się i podała mi rękę, jak gdyby nigdy nic. Ścisnęłam ją może nieco za mocno, ale miałam to gdzieś. Witaj słoneczko, teraz ja jestem jego dziewczyną, nikt więcej! Boże, moje myśli są kompletnie popieprzone.
- Cześć Maddie. Wiele o tobie słyszałam – odparła wysuwając się z naszego powitania, a uśmiech nie schodził jej z ust. Wzruszyłam lekko ramionami siląc się na przyjemny wyraz twarzy.
- Mam nadzieję, że to były dobre rzeczy.
- Tak, oczywiście! Harry jest… zakręcony na twoim punkcie – dodała i położyła dłoń na jego ramieniu chichocząc. Zakończyłam naszą rozmowę fałszywym uśmiechem i wyszłam z objęcia chłopaka.
- Pójdę po coś do picia…
Ruszyłam przed siebie siląc się na niezbyt gniewny krok, który wyglądałby koszmarnie w połączeniu z tymi butami i tą sukienką. Weszłam do kuchni i sięgnęłam po butelkę piwa. Upiłam dużego łyka. Więc w taki sposób wyglądało życie Harry’ego poza domem. Imprezy, znajomi, śliczne „najlepsze przyjaciółki” i głośna elektroniczna muzyka. Zapewne seks z tymi pięknymi dziewczynami i duże ilości alkoholu. Oparłam się o lodówkę i wypuściłam powietrze ze świstem. Gdy jeszcze mieszkałam w Chicago i nie miałam skończonych szesnastu lat chodziłam na podobne imprezy niemalże co weekend. Moi starsi znajomi zawsze załatwiali dla mnie alkohol i pozwalali mi siedzieć do rana. Rodzicom mówiłam, że nocuję u przyjaciółek co powodowało, że ekscytowało mnie to jeszcze bardziej. Wiem, co się dzieje na tego typu imprezach. Nie raz ktoś chciał mnie zaciągnąć do łóżka „bo tak”, a następnego dnia dowiadywałam się o tym, że ten chłopak ma dziewczynę, którą podobno tak bardzo kocha. Ten świat, a świat człowieka w związku były kompletnie odległe i nie mogły razem funkcjonować. Napiłam się nieco więcej alkoholu i po chwili dołączyła do mnie Michelle. Była podejrzanie zbyt rozchichotana, a jej źrenice miały średnicę monety.
- Dziewczyno, co ty wzięłaś?! – pisnęłam odgarniając jej długie czarne włosy za ucho, ale moja przyjaciółka tylko zaśmiała się wesoło i napiła się trochę mojego piwa.
- Pigułki szczęścia. Przysłał mnie Nathaniel. Chciał zapytać, czy masz ochotę iść z nami na górę.
- Nie, Michelle. Zostanę tutaj. Uważaj na siebie, proszę cię. Przekaż Nathanielowi, że jeśli cokolwiek będzie z tobą nie tak, ma od razu dać mi znać, dobrze?
Przytaknęła głową i ruszyła w stronę, z której przyszła, bujając się w rytm piosenki. Kolejną osobą, którą ujrzałam wchodzącą do kuchni była Ashley. Oparła się naprzeciw mnie i uśmiechnęła.
- Masz takie szczęście… - powiedziała i przymknęła powieki oddając się krótkim przemyśleniom.
- Dlaczego?
- Harry to cudowny chłopak. Jest po prostu wspaniały. Zazdroszczę ci, próbowałam zdobyć jego serce przez prawie rok  – zachichotała wesoło, a we mnie zagotowało się. Czy ona jest naprawdę aż tak głupia? Przełknęłam spokojnie ślinę starając się nie wybuchnąć. Wygrzebałam z torebki papierosa i zapalniczkę.
- Tak, mam szczęście. A teraz wybacz mi – odparłam i wyszłam na dwór, by zapalić. Chciałam wrócić do domu i zasnąć. To nie był dobry pomysł i zaczęłam myśleć w jaki sposób dostaliśmy się tutaj i czy powrót pieszo w szpilkach będzie czasochłonny. Tak, gotowa byłam iść do domu samodzielnie, byle zostawić tych ludzi i ten świat jak najdalej za sobą.
- Witaj księżniczko.. – usłyszałam za plecami i po chwili poczułam cudowny zapach męskich perfum, gdy Harry objął mnie od tyłu. Oparł brodę na moim ramieniu i pocałował delikatnie moją szyję. Zaciągnęłam się papierosem i wypuściłam przed siebie chmurkę dymu. – Jak ci się podoba?
- Jest… w porządku – odparłam wymijająco i przymknęłam powieki czując delikatny powiew wiatru na mojej rozgrzanej skórze.
- W porządku? Co muszę zrobić, by było wspaniale?
Odwrócił mnie przodem do siebie i trącnął opuszkiem palca czubek mojego nosa unosząc w ten sposób moje spojrzenie. Uśmiechał się tak wesoło. Był po prostu szczęśliwy. Czy zawsze musiałam być egoistyczną dziwką i myśleć tylko o sobie? Nie mogłam choć raz poświęcić się dla kogoś? Wyrzuciłam resztę papierosa i zgniotłam go obcasem, powoli podnosząc wzrok na chłopaka.
- Musisz ze mną zatańczyć – powiedziałam to spokojnym tonem, a już po chwili Harry prowadził mnie do środka. Wylądowaliśmy tuż pomiędzy dużą grupą tańczących ludzi. Niektórzy tańczyli w kilka osób, było kilka par i kilka samotnie bujających się jednostek. Zmieniła się piosenka i spojrzałam na mojego chłopaka czekając, na jego pierwszy ruch. Złapał mnie za biodra przyciągając mnie do siebie i zaczął delikatnie poruszać swoim ciałem, wprawiając je w cholernie seksowny ruch. Tak, był świetnym tancerzem i wyglądał pociągająco. Odwróciłam się plecami do niego i sama zaczęłam tańczyć. Aktualnie leciała moja ulubiona piosenka, więc czułam się jakby nic poza muzyką, mną i Harry’m nie istniało. Poruszałam się na boki, a jego dłonie oplotły moją talię i czułam, jak jego ciało współgra z moim. Przejechałam pośladkami po jego kroczu i poczułam wypukłość w jego spodniach, przez co zachichotałam. Odwróciłam się przodem do niego i oplotłam dłońmi jego szyję, delikatnie muskając jego rozchylone usta.
- Jesteś strasznie gorąca.. – mruknął przymykając powieki po czym przegryzł dolną wargę i oblizał swoje usta czubkiem języka. Nie chciałam wiedzieć o czym pomyślał, choć było to raczej oczywiste. Tańczyliśmy kilka minut, pochłonięci tylko i wyłącznie sobą, gdy zauważyłam, że niewiele osób już tańczy, za to wiele wpatruje się w nas, jak w obrazek. Oderwałam się od Harry’ego i stanęłam w bezruchu. Wszyscy szybko powrócili do imprezy, ale ja wiedziałam, że w poniedziałek będziemy tematem numer jeden w szkole… i nawet mnie to cieszyło.

Wróciliśmy do domu starając się zachować jak najciszej. Michelle wciąż była pod wpływem tych „pigułek szczęścia”, więc musiałam pomóc jej rozebrać się i zmyć makijaż, a następnie ułożyłam ją do łóżka i postanowiłam poczekać przy niej, dopóki nie zaśnie.
- Całowałam się dzisiaj z tyloma chłopakami – szepnęła dziewczyna i zachichotała, wyciągając się wygodnie na swoim łóżku i zamykając oczy. – I robiłam inne rzeczy… z Danny’m, Nathanielem i Patrickiem. Ach i chyba z Tim’em.
Moja przyjaciółka była cholerną femme fattale, gdy coś ćpała. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo gdy to powiedziała, zasnęła słodkim snem małej dziewczynki. Przeniosłam koło łóżka jej telefon oraz butelkę wody, zgasiłam światło i wyszłam na palcach, udając się do swojego pokoju. Po drodze poczułam ucisk na nadgarstku i ktoś lekko przysunął mnie do siebie.
- Śpij dzisiaj u mnie, księżniczko… - mruknął Harry w moje włosy i pocałował delikatnie mój kark. Propozycja była kusząca. Rozebrałam się, wzięłam szybki prysznic i ubrana w luźny t-shirt i majtki przebiegłam do pokoju chłopaka jak najciszej umiałam. Leżał już w łóżku i wydawał się spać. Wsunęłam się pod kołdrę obok niego. Objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Jego dłoń zjechała w dół mojego ciała i zatrzymała się w okolicach moich ud, na co zastygłam w bezruchu. Czując to Harry powrócił do obejmowania mnie w talii i przytulił mnie mocno do siebie. – Zaczekam tyle, ile będziesz chciała. Ważniejsze od seksu jest dla mnie twoje szczęście.
Przytaknęłam delikatnie gestem głowy i oparłam policzek o jego klatkę piersiową, cmokając lekko i bezgłośnie jego tors. Gdy oboje nie wykonywaliśmy już żadnych ruchów, a nasze oddechy zaczynały się uspokajać i zbliżał się kojący sen, usłyszałam jak przez mgłę:
- Kocham cię, Maddie.

I jedyne, co byłam w stanie zrobić, to ułożyć na twarzy delikatny uśmiech. Po chwili już spałam.

~*~
No i witam was z dziewiątką! Ale ten czas leci. Myślę nad dodaniem na bloga odtwarzacza muzyki, co o tym sądzicie? Koniecznie dajcie znać. Nie chcę go umieszczać, jeśli będzie wam przeszkadzał. Mam dzisiaj dla Was "specjalne" zadanie. Każdy z was, po przeczytaniu tego rozdziału, niech wejdzie na Twittera i wyśle do mnie tweet informujący mnie czy jesteście #teamHarry czy #teamJustin. Mojego Twittera znajdziecie po prawej stronie w menu, lub na końcu notki.
Pamiętajcie, kocham Was!:*
@avonsie

12 komentarzy:

  1. o boże! TO NAJLEPSZY ROZDZIAŁ JAKIEGO CZYTAŁAM. JEST ZAJEBISTY! jkhgfklihgklidfhjgfjo
    dziewczyno jestes cholernie zdolna! haha
    @foodloveu

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam uwielbiam moge pisac to co rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, jak całe to opowiadanie :)
    @breakevener

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty <33

    OdpowiedzUsuń
  6. aww..dzisiaj widzę romantyczni <3
    wspaniały, po prostu aww *-*

    @herohazz xxxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest taki... Spokojny :) Powtórzę się, ale uwielbiam Twoje opowiadanie i cieszę się, że je piszesz. Jest naprawdę ciekawe, przede wszystkim dlatego, że jest fajna fabuła no i Harold i Jus. Hahaha, ale ja się powtarzam, przepraszam Cię :D Rozdział świetny, ale w głębi duszy mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie coś z Justinem i Maddie :D @ontariosman

    OdpowiedzUsuń
  8. O ezu... ten taniec... to łóżko... em... jest mi przez to gorąco, dziękuję, do widzenia. XDD

    @swag_kitty_lol

    (SORRY ŻE Z ANONIMA)

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku rozdział cudowny hdufgisdjgisd
    czekam niecierpliwie na jakiś wątek z Justinem <3
    @divinebiebur :)

    OdpowiedzUsuń
  10. teamharry miśku! zdecydowanie! ale dawno nie było justina, już się za nim stęskniłam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam pewna że na imprezie spotka Justina :(

    OdpowiedzUsuń

podobał Ci się rozdział? skomentuj!